Ważne info na dole!
,, Just One Mistake ''
- Czego! - warknęłam, Sorry, ale kto normalny dzwoni do kogoś o 2:34 w nocy?!
- Hej Lily - what?
- Ashton? Coś się stało?
- No jakby to powiedzieć...Jestem w szpitalu - jak...?
- Że co?! Ale jak to? Dlaczego? Co się stało?
- Ej ej! Zwolnij trochę! Mam złamany nos - powiedział spokojnie. Jak on może być spokojny?! Ma złamany nos!
- Ale jak to się stało?! - byłam coraz bardziej zdenerwowana. Kto mógł mu złamać nos?
- Długa historia. Posłuchaj, przepraszam, że dzwonię o drugiej w nocy, ale mogłabyś mnie może jutro usprawiedliwić? - on chyba na serio mocno się walnął.
- Okey. Sorka, ale muszę kończyć - powiedziałam i nie czekając na jego reakcję, rozłączyłam się. Szybko podniosłam się z łóżka, odpaliłam laptopa i podeszłam do szafy. Wzięłam pierwsze lepsze ubrania w których powinno mi być ciepło, i się przebrałam. Komputer był już włączony, więc wyszukałam w przeglądarce, gdzie jest najbliższy szpital. Nie byłam pewna, że jest akurat tam, ale nie zamierzałam zostawiać Ashton'a samego. Nawet jeśli miał tylko złamany nos. Schowałam telefon do torby razem z kilkoma innymi rzeczami, a następnie po cichu wyszłam z pokoju. Cichutko zamknęłam drzwi, a chwilę później powtórzyłam to samo z drzwiami wyjściowymi. Wyjęłam telefon z torby i włączyłam GPS. Wiem, że nie powinnam chodzić sama o tej godzinie, bo mimo wszystkich lamp ulicznych jest dosyć ciemno, ale nie mogłam odpuścić. Szybko przebiegłam drogę, i po około 13 minutach stanęłam przed szpitalem. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka, a następnie podeszłam do pani w recepcji.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała z wymuszonym uśmiechem.
- Dzień dobry, ja do Ashton'a - powiedziałam, a ona zaczęła przeglądać coś w komputerze.
- Irwin'a? - nie wiedząc co zrobić, kiwnęłam głową. Okey, czyli Ash ma na nazwisko Irwin. Dobrze wiedzieć.
- Złamany nos i lewa ręka? - ha! O ręce chyba zapomniał wspomnieć!
- Tak - odpowiedziałam, a ona spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Jesteś kimś z rodziny? - o nie, znowu się zaczyna...
- Tak, jestem jego dziewczyną - powiedziałam, a ona kiwnęła głową i znowu zaczęła stukać coś w komputerze. Czy teraz jestem dziewczyną Irwina! Superowo! Chłopcy się ucieszą!
- Sala 203 na końcu korytarza - i na tym chyba kończy się jej pomoc. Poszłam do odpowiedniej sali i weszłam. W środku była jakaś dziewczyna, która spała, a na przeciwko niej był Ashton. Chyba się nudził. Zresztą mu się nie dziwię. Na nosie miał okład, a jego lewa ręka wisiała w powietrzu na szelkach.
- Cześć! - powiedziałam podchodząc wolno do chłopaka. Ash spojrzał na mnie zdziwiony.
- Co ty tu robisz? - zapytał.
- Serio myślałeś, że zostawię cię samego w szpitalu ze złamanym nosem i ręką? - na moje słowa, westchnął.
- Powiedziałem o tym tobie, bo wiedziałem, że chłopaki od razu tu przylecą. Miałem nadzieję, że ty zachowasz się normalnie.
- Normalnie? Według mnie, to jest normalne zachowanie - przecież to mój przyjaciel! Ale czy na pewno...?
- Dziękuje - dlaczego ja nie potrafię się tak uśmiechać? Dlaczego, ja się pytam.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, po czym do sali weszła pielęgniarka.
- O! Dzień dobry! Ja przyszłam tylko zmienić okład - powiedziała, a ja skinęłam głową i się odsunęłam. Zachciało mi się śmiać, bo okazało się, że okład na nosie Ash'a był wysmarowany jakąś dziwną, zieloną mazią.
- I jak się pan czuje? - zapytała w pewnym momencie kobieta.
- Dobrze, już mnie prawie nie boli - aha. Czyli Irwin jest typem ,,twardziela''.
- No cóż. Podobno, gdy jest się w gronie bardzo bliskich sobie osób, ból przemija - powiedziała, po czym mrugnęła do mnie, a ja zachichotałam. Chłopak spojrzał na nas zdezorientowany, a pielęgniarka powiedziała mu, żeby się nie ruszał. Ja postanowiłam wyjść w tym czasie na korytarz. Wyjęłam komórkę i odblokowałam ekran. Szybko napisałam wiadomość do Hemmings'a.
Hej Luke
Sorki, że piszę o tej porze, ale Ash jest w szpitalu. Ma złamany nos i rękę.
Lily
Na odpowiedź nie musiałam czekać zbyt długo.
What?! Nie, poczekaj. W którym szpitalu? Zaraz tam będę.
Wysłałam mu adres oraz salę, w której leżał Irwin, po czym schowałam telefon i wróciłam do sali. Wiedziałam, że Ash specjalnie im nie mówił, ale moim zdaniem powinni wiedzieć. Akurat w chwili, gdy pielęgniarka skończyła zmieniać okład, cała trójka weszła do sali. Uśmiechnęłam się na ten widok, bo byłam pewna, że Luke zadzwoni do Michael'a i Calum'a. Na początku stali przy drzwiach, a gdy kobieta wyszła, oni podeszli bliżej.
- Hejka stary - powiedział Michael, gdy stanęli przy jego łóżku.
- Co wy tu robicie do cholery! Kude! Zazwyczaj mam umysł czystszy niż zakonnica, a przez was musiałem przekląć - na słowa Ashton'a zaczęłam się śmiać. Umysł czystszy niż zakonnica?!
- O oł. Ty na serio mocno się walnąłeś - szczerze? Skoro wygadywał takie rzeczy, to w 100% zgadzałam się z Calum'em.
- Odpierdol się idioto - warknął Irwin. No dobra, był wkurzony. To trzeba przyznać.
- No dobra. Skoro jesteśmy wśród swoich, to powiesz w końcu co się stało? - zapytałam wyżej wspomnianego. On tylko westchnął i zaśmiał się z goryczą.
- Ten...już lepiej nie powiem kto, jak widać znalazł sobie nowych kolegów. Szedłem ulicą, a Olson mnie zaatakował. Gdyby nie to, że było z nim jakiś trzech dryblasów, pewnie bym tu nie leżał - na dźwięk jego słów zakryłam usta dłonią. W oczach momentalnie pojawiły się łzy.
- To moja wina - powiedzieliśmy jednocześnie z Hemmings'em. Spojrzałam na niego jak na idiotę, a on zaczął mówić.
- Olson był wkurwiony na mnie. Po tej akcji w parku spotkałem go jeszcze raz. Chyba chciał mi przywalić, ale akurat byłem z psem w parku, z tyłu szła moja mama. Gdy ją zobaczył po prostu sobie poszedł, ale widziałem, że nieźle się wkurzył. Chciał mi przywalić, ale mu się to nie udało, dlatego wyżył się na tobie - skończył mówić, a ja nie wytrzymałam. Zaczęłam płakać i zjechałam na podłogę opierając się o ścianę, obok łóżka Ashton'a. Co ja narobiłam? Teraz chłopacy mają przeze mnie kłopoty. A mogłam siedzieć cicho i zachowywać się jak w poprzedniej szkole. Być sama i odpychać od siebie każdego, kogo tylko mogłam. Ale nie! Musiałam poznać Issy, dzięki której otworzyłam się bardziej na ludzi, a następnie zaprzyjaźnić się z tą czwórką. Może gdybym im nie powiedziała o James'ie, to by się n ie wtrącali. Wzdrygnęłam się z zaskoczenia, gdy poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Tym kimś okazał się być Calum. Zdziwiłam się, bo nie byłam z nim za blisko. Zresztą tak samo jak z Michael'em. Szczerze mówiąc do tej pory, tak na serio poznałam tylko Luke'a i Ashton'a. Jednak mimo to, odwzajemniłam jego uścisk, ale płakałam dalej.
- Ej. Spokojnie. Wszystko będzie dobrze - mimo jego słów, nie byłam tego wcale taka pewna. Dlaczego? Bo to była moja wina. To wszystko działo się przeze mnie.
- Powinniście iść do domu - spojrzałam z niedowierzaniem na Ashton'a.
- Czyś ty zwariował? Nie możemy cię tak tutaj zostawić! - powiedziałam, a Michael położył mi rękę na ramieniu.
- On ma rację. Dużo rzeczy się dzisiaj stało. Powinniśmy wszyscy odpocząć.
- Właśnie. Ja też się prześpię - Ash uśmiechnął się do mnie lekko. Spojrzałam się na niego niepewna, co powinnam w takim przypadku zrobić. Jednak przez natarczywe spojrzenia całej czwórki, musiałam w końcu odpuścić. Michael wziął moją torbę, a ja przytuliłam się do Irwina i wyszłam z chłopakami z sali. W ciszy opuściliśmy szpital i Luke skierował nas w sobie znaną stronę. Po chwili otworzył drzwi do czarnego Citroena C5. Chłopcy bez słowa usiedli z tyłu, a mi pozostało miejsce z przodu, obok Luke'a. Chłopak włączył silnik i ruszył. Droga trochę nam zajęła, bo najpierw odwieźliśmy Calum'a i Michael'a. Gdy już ich podrzuciliśmy, jechaliśmy w stronę mojego domu. Między nami panowała cisza, ale nie czułam żadnego napięcia. Można powiedzieć, że to była nawet miła cisza. Dzięki niej trochę się uspokoiłam. Szczerze? Było tak spokojnie, że prawie zasnęłam. Nie żeby coś, w moim domu często było cicho, ale to było coś innego. Spokój nie w sensie, że było cicho, ale...Trudno to wytłumaczyć. Po prostu czułam się...bezpiecznie? Tak, chyba tak można to nazwać. W moim domu nigdy nie było takiej atmosfery.
- Wszystko, okey? - prawie podskoczyłam na miejscu, gdy Luke dotknął mojego ramienia.
- Nie wiem - odpowiedziałam patrząc się w jego stronę. Mówiłam prawdę. Nie wiedziałam, czy wszystko jest okey. Byłam rozdarta. Z jednej strony wciąż myślałam nas słowami Jamesa i Christophera, a z drugiej cieszyłam się, że mam tę czwórkę.
Hemmings na moje słowa westchnął i jechał dalej, a ja znowu się zamyśliłam. Zdziwiłam się, bo zamiast zawieźć mnie do mojego domu, on zawiózł mnie do siebie. Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, a on się lekko uśmiechnął.
- Na serio myślałaś, że zostawię cię samą w takim stanie. Uwierz lub nie, ale wiem, że jesteś w tej chwili zdolna do tego, żeby zadzwonić do tego idioty - powiedział, a ja musiałam przyznać mu rację. Nie raz przeleciało mi przez myśl, żeby go ochrzanić przez telefon. Tak czy siak westchnęłam i wyszłam z auta. Kiedy Luke zamknął samochód, razem ruszyliśmy w stronę jego domu. O dziwo, gdy chłopak otworzył drzwi w salonie paliło się światło. Weszliśmy do środka, a na kanapie siedziała kobieta około 40. Była bardzo podobna do mojego przyjaciela, więc zgadywałam, że to była panie Hemmings.
- Cześć mamo - powiedział niepewnie Luke.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie ty byłeś?! - wręcz krzyknęła, a gdy mnie zobaczyła jej wzrok złagodniał - co się stało? - zapytała. Tak szczerze to się jej nie dziwiłam. Musiałam wyglądać okropnie.
- Ashton trafił do szpitala - powiedział, a jego mama już otwierała usta by o coś zapytać - został pobity - szybko dodał, a ja znowu zaczęłam płakać. Zanim Luke mnie przytulił, zdążyłam jeszcze zobaczyć jak w oczach pani Hemmings pojawiły się łzy.
- Pójdę przygotować pokój gościnny - powiedziała, a gdy widziała, że chce zacząć protestować, mówiła dalej - Nawet nie myśl o tym, że pozwolę ci wrócić do domu! Jest trzecia w nocy! - nie miałam innego wyjścia, więc tylko pokiwałam głową. Mama Luke'a wyszła z pokoju, a chłopak zaprowadził mnie do kanapy i powiedział, że zaraz wraca. Ja natomiast, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Kanapa stała na przeciwko drzwi. Była ona koloru ecru, a na niej były poduszki beżowe oraz koloru kanapy. Nad nią wisiały ramki ze zdjęciami. Przed nią stał mały, biały stolik. Naprzeciwko był kominek, a nad nim wisiał telewizor plazmowy. Można powiedzieć, że cały pokój był urządzony w kremowych kolorach, a ja musiałam przyznać, że bardzo mi się spodobał. Biło od niego rodzinne ciepło. I nie chodzi mi tu o kominek, ale o całokształt. U nas nikt nie znalazłby chociaż jednego rodzinnego zdjęcia. Jak już to panoramy, które wybierali moi rodzice. Tutaj wszystko było takie inne, niż u mnie...
- Proszę - nawet nie zauważyłam, kiedy Luke do mnie podszedł. Okrył moje ramiona kocem i podał mi kakao. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, a on usiadł obok mnie. Siedzieliśmy tak parę minut. Obok siebie, w ciszy pijąc kakao. Zastanawiałam się, czy ja kiedykolwiek siedziałam na kanapie z ojcem. Tak po prostu. Wiem że to dziwna myśl, bo Luke bardziej pasowałby na mojego brata niż ojca, ale...Nie wiem. Po prostu taka myśl przyszła mi do głowy.
Jakieś pięć minut później przyszła pani Hemmings.
- Przygotowałam ci pokój obok Luke'a. W razie jakbyś czegoś potrzebowała to przyjdź do niego. Ja rano muszę wcześniej wyjść do pracy, więc śniadanie zrobicie sobie sami - powiedziała, a po chwili namysłu dodała - Rozmawiałam z Lukiem, i razem stwierdziliśmy, że nie powinniście jutro iść do szkoły - co?!
- Przepraszam, ale ja muszę iść jutro do szkoły. Inaczej rodzice dadzą mi szlaban na wieczność - taka była prawda. Gdyby się dowiedzieli, że nie byłam w szkole, to nie wiem co moja matka by mi zrobiła. Tata pewnie po protu zapytałby się mnie, dlaczego mnie nie było, ale ona. Na tę myśl miałam ochotę roześmiać się z goryczą.
- A mogłabyś mi dać numer do twoich rodziców? - zapytała, a ja po chwili wahania go podałam.
- A tak na marginesie, to mam na imię Lilianna - przedstawiłam się.
- Dla przyjaciół Lily - dodał Luke, a ja się zaśmiałam.
- Tak, dla przyjaciół Lily, proszę pani - powtórzyłam po nim i podałam rękę pani Hemmings.
- Liz Hemmings, ale mów mi po prostu Liz - uścisnęła moją dłoń i mrugnęła do mnie. Coś mi mówiło, że się polubimy. Następnie zostaliśmy zagonieni do pokoi. Sypialnie gościnna, była bardzo podobna do pokoju Luke'a. Różniły się jedynie kolorami. Po otworzeniu drzwi zamiast błękitów i czerni, zobaczyłam fiolety i szarości. Liz pokazała mi gdzie jest łazienka i ręczniki. Wzięłam na prawdę szybki prysznic i przebierając się w moje poprzednie ciuchy wróciłam do pokoju. Lekko się zdziwiłam, gdy w środku zobaczyłam chłopaka.
- Proszę. Pewnie będzie trochę za duża, ale z racji, że jestem wyższy powinna ci sięgać minimum do połowy uda - powiedział i podał mi czarną koszulkę z żółtym napisem Nirvana. Podziękowałam mu po czym powiedzieliśmy sobie dobranoc, a chłopak wrócił do siebie. Ja za to szybko się przebrałam i przyznałam chłopakowi rację. Około 10 centymetrów więcej, a sięgałaby mi ona do kolan. Włosy rozczesałam palcami i położyłam się do łóżka. Jeszcze przez jakiś czas nie mogłam zasnąć, a gdy mi się to udało, męczyły mnie koszmary…
Czy tylko ja uważam, że on ma śliczne oczka? |
Cześć!
Rozdział 13 niestety okazał się pechowy dla Ashtona :(
Rozdział 13 niestety okazał się pechowy dla Ashtona :(
Dzisiaj będzie krótko i treściwie.
Rozdziały postanowiłam dodawać co poniedziałek, a w wakacje będą dodawane w dniach: 6 i 20 lipca, oraz 3 i 17 sierpnia. Tak, w wakacje pojawią się cztery rozdziału. Oczywiście, żeby tak było trzeba mieć nadzieję, że blogger będzie ze mną współpracował i publikacja automatyczna zadziała.
Uwaga: Druga część imaginu nie musi pojawić się w poniedziałek. Prawdopodobnie pojawi się w jakiś inny dzień tygodnia. Postaram się ją dodać do 7 czerwca.
Na dzisiaj to tyle z mojej strony :)
PS. Niedługo będziecie mogli spodziewać się zmiany szablonu, bo ten, delikatnie mówiąc, zaczyna mnie wkurzać. Rozdział, który ma około 7 stron w wordzie wygląda jakby miał góra 3.
PS2. Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na mojego Aska: http://ask.fm/KatrinaS_Cassie
PS3. Następny rozdział dopiero 8 czerwca w poniedziałek :(
PS. Niedługo będziecie mogli spodziewać się zmiany szablonu, bo ten, delikatnie mówiąc, zaczyna mnie wkurzać. Rozdział, który ma około 7 stron w wordzie wygląda jakby miał góra 3.
PS2. Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na mojego Aska: http://ask.fm/KatrinaS_Cassie
PS3. Następny rozdział dopiero 8 czerwca w poniedziałek :(
WOWOWOWO!
OdpowiedzUsuńWybacz kochana że nie nie komentowałam poprzednich rozdziałów :( Od teraz obiecuję poprawę ♥
Co do rozdziału jest świetny, tak jak każdy twój ♥
Luke ma piękne oczy *o* Też takie chcę :D
Jak ty potrafisz pisać tak długie rozdziały? :O Czytając to na telefonie mam wrażenie że on się nigdy nie kończy ^^
Dużo weny życzę i czekam na kolejny rozdział i nowy szablon :D
Pozdrawiam ♥
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :) Co do długości, to głównie przez nią zmieniam szablon. Ponad 7 stron w wordzie, a wygląda na 3. Jeżeli chodzi o komentowanie to nie ma sprawy ;)
UsuńDziękuje <3
Napisałaś go tak realistycznie, że ja zaczęłam płakać ;_; . Jesteś wspaniała, coraz więcej weny i wspaniałego nowego szablonu :**/ Karolina
OdpowiedzUsuńDziękuje ci. Jesteś wspaniała <3
UsuńKATI MOJA KOCHANA KATI JA CIĘ ZABIJĘ. NIE MÓW ŻE TO NIE TY ZROBIŁAŚ TO ASH'OWI BO DOBRZE WIEM ŻE JAMES I TY JESTEŚCIE Z ZMOWIE!
OdpowiedzUsuńNo dobrze, może przesadzam, ale....Jejku nooooooooooooooooooooo...Życie jest nie fair. Lajf is brutal, and sometimes kopas in dupas.Mam nadzieję że Ash szybko wyjdzie ze szpitala. Biedna Lily tyle płakała :( A mama Lukey'a jest taka miła! *.* Nie mogę się doczekać następnego! ♥
Nie, nie zabijesz mnie, bo wtedy nie byłoby następnego rozdziału. Ha! A Jamesa, to chyba nikt nie lubi, a koro myślisz, że jestem z nim w zmowie, to by oznaczało, że ty jesteś w zmowie z Ashley!
UsuńNastępny dopiero 8 czerwca :(
Ashley to suka i autobus ją potrąci bo ja ją tam wepchnę. Może zeswatajmy Ashley i Jamesa i będzie spokój? Chociaż pewnie po " wypadku " Ashley, James będzie się mścił, ale kij z nim. Pożyczę Lily sekator i go wykastruje. Plan idealny!
UsuńJestem za!
UsuńRozdział jest wspaniały tak jak każdy :*
OdpowiedzUsuńMój biedny Ashton :(
Niech tego całego James'a spotka kara :)
Czekam na następny <3
Dziękuje i mogę ci zagwarantować, że James'a w końcu spotka odpowiednia kara :)
UsuńBiedny Ashton Cudowny rozdział nie mogę doczekać się next ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że tym razem Ash nie miał farta :(
Usuńcudo <3
OdpowiedzUsuńAri<3