,, So just give it one more try to a lullaby ''
Obudziłam się 10 minut temu. Teraz stoję przed lustrem i myślę nad swoim życiem. Nad moim miejscem w rodzinie. Czy ja je w ogóle mam? Zanim przyjechaliśmy do Sydney byłam inna. Tak, wiem, że to dziwnie brzmi. No bo jak można się zmienić przez 3 dni? Jednak tak właśnie było. Zanim tu przyjechaliśmy nie zwracałam uwagi na to, że rodzice już o nic nie pytają, nie martwią się. Jednak teraz to naprawdę mnie uderzyło. A zwłaszcza wczorajsza sytuacja. Ojciec, który zachował się jakbym nie istniała i matka, która chciała żebym wróciła do faceta, który złamał mi serce. Nie, mogą mieć mnie w nosie, ale to moje życie i moje uczucia. To moja walka. Chcieli grać ostro to proszę bardzo. Czas, żeby mała dziewczynka wyszła z cienia.
Gdy się już ubrałam, zeszłam do kuchni. Tak jak się spodziewałam nikogo już nie było w domu. Była godzina 6:15. Niezły czas. Wzięłam jabłko i usiadłam na kanapie w salonie. Nie mając niczego lepszego do roboty włączyłam telewizję. Skakałam po kanałach, a i tak nie znalazłam nic ciekawego. W końcu, zrezygnowana, poszłam do pokoju i włączyłam laptopa. Jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić zadzwonił mój telefon. Oby to nie był on, żeby to nie był on...
- Cześć Lilianno - uśmiechnęłam się na dźwięk głosu Ashtona.
- Hej! Co tam? - zazwyczaj nie dzwonił do mnie przed szkołą, ale nie przeszkadzało mi to, że zadzwonił.
- Mam do ciebie małe pytanko, a raczej Luke ma, ale nie jest pewien czy może ci je zadać - what?
- Okej. Wal - aż się boję.
- Hej Lilianno - w słuchawce usłyszałam głos Luke'a - posłuchaj mam sprawę. Nie żeby coś, ale jesteś w tej szkole już 3 dni, no i wypadałoby wymyślić ci jakieś zdrobnienie co nie? - zapowiada się ciekawie - co powiesz na Lils? - what. Serio? No cóż, lepsze to niż Lilis. Na wspomnienie znienawidzonego przeze mnie przezwiska automatycznie się skrzywiłam.
- Lils?
- Lils, albo Lily. Co ty na to? - Hmm. Skoro czas na zmiany to okey.
- Niezły pomysł - szczerze? Ten pomysł na serio mi się spodobał. Według mnie moje imię jest, no nie wiem. Zbyt oficjalne? Coś w ten deseń.
- Super! Posłuchaj, musimy kończyć, ale widzimy się za kilka minut pod twoim domem - ciekawe, co on robił o godzinie 6:58 u Ashtona.
- To do później - uśmiechnęłam się, bo przypomniał mi się mój plan przebrania. Będzie się działo.
- Do później - i się rozłączył. Skoro przypomniał mi się pomysł na przebranie, postanowiłam sprawdzić czy będę miała wszystkie potrzebne ubrania. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Hmm... Tak, mam wszystko! Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Tak szybko się uwinęli? Zdziwiona zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Przede mną stała ostatnia osoba, którą spodziewałabym się teraz zobaczyć. Moja matka.
- Dlaczego nie otworzyłaś po prostu drzwi? - i dlaczego nie jesteś teraz w pracy?
- Zapomniałam kluczy, a musiałam wrócić po papiery do pracy - spojrzała na mnie z niesmakiem. Nie podobał się jej mój strój. To było widać, jednak najwyraźniej postanowiła to przemilczeć, bo ruszyła w stronę schodów. Ja za to uśmiechnęłam się pod nosem. Mój uśmiech się poszerzył, gdy usłyszałam dźwięk klaksonu. Pobiegłam do pokoju po torbę i wyszłam z domu. Gdy podeszłam do samochodu zauważyłam tylko Luke'a i Ashton'a.
- Cześć! - niemal jednocześnie się e mną przywitali po tym, jak wsiadłam do auta.
- Hejka. Co tam? - miałam nadzieję, że nie poruszą tematu wczorajszej rozmowy wcześniej niż to konieczne.
- Posłuchaj. Nie żeby coś, ale z kim rozmawiałaś wczoraj przez telefon - Jednak nadzieja matką głupich.
- Z moim byłym. Ma przyjechać do Sydney na tydzień - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie wyglądasz na zbyt szczęśliwą. Chyba nie rozstaliście w przyjacielskich stosunkach - normalnie bym się wkurzyła, że ktoś wypytuje mnie o takie rzeczy, ale tym razem o dziwo było inaczej. Czułam, że mogę im powiedzieć co leży mi na sercu, a oni mnie wsłuchają. Czułam, ze mogłam im zaufać.
- Zdradził mnie z moją byłą najlepszą przyjaciółką. Teraz już byłą - widząc szok na ich twarzach parsknęłam śmiechem.
- Że co?! Jak można zdradzić swoją dziewczynę?! Co za, co za... - Luke'owi chyba zabrakło słów, więc postanowiłam mu pomóc.
- Idiota? - słysząc moje słowa Ashton prychnął.
- Chyba raczej debil albo kutas - no dobra. Tego się po nim nie spodziewałam. Resztę drogi przebyliśmy w ciszy, a gdy podjechaliśmy pod szkołę okazało się, że Calum i Michael już na nas... Chwila, stop! Gdy podjechaliśmy pod szkołę czekali na nas: Michael, Calum i ta brunetka, którą spotkałam wtedy w łazience. Podeszliśmy do nich i się przywitaliśmy.
- Cześć. Lily, to jest moja dziewczyna, Elisabeth - powiedział Azjata, a wcześniej wspomniana podała mi rękę.
- Dla przyjaciół Elise - i puściła mi oczko, na co ja się uśmiechnęłam. Całą grupą weszliśmy do budynku. Zgadnijcie jaką mam dzisiaj 1 lekcję. Taniec! Od wtorku trochę ochłonęłam i postanowiłam dać z siebie wszystko na tych zajęciach. Żwawym krokiem ruszyłam w odpowiednim kierunku i zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że Hemmings idzie za mną. Może ma lekcje w okolicach mojej sali? Szłam dalej przed siebie i zatrzymałam się przed salą. Szukałam wzrokiem Isabelli, a gdy się odwróciłam zgadnijcie kogo zobaczyła. Pana Luke'a Hemmings'a!
- Co ty tu robisz? - wiem, że to dosyć głupie pytanie, bo jesteśmy w szkole, ale to był odruch.
- Nisis powiedziała mi, że chodzisz na zajęcia taneczne. Powiedziała mi też, że ona jednak nie będzie mogła brać w nich udziału, a że ja mam na tej lekcji okienko postanowiłem być dobrym kolegą i zapisać się razem z tobą - powiedział z uśmiechem. Czy mówiłam już, że ten facet potrafi być na cholernie słodki? Oburzenie na temat zdrady i zdrobnienie od imienia to jedno, ale zapisanie się na te same zajęcia to drugie. Nagle przypomniał mi się jego wczorajszy taniec godowy i parsknęłam śmiechem. Chłopak najwyraźniej wziął to do siebie, bo zrobił naburmuszoną minę.
- Ej, wbrew pozorom umiem tańczyć - powiedział.
- Przepraszam, nie chodziło o ciebie. Po prostu przypomniało mi się coś śmiesznego - no tak. To brzmiało jak typowa wymówka. Hemmings chyba się ze mną zgadzał w tej kwestii, bo spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym ,, taa, jasne''. Chwilę później pani otworzyła drzwi do klasy, a my weszliśmy. Pani Meakin ( ostatnio nam się przedstawiła ) kazała nam stanąć po oknem. Znowu.
- No dobra! Plan jest następujący: zaraz pójdziecie do szatni i przebierzecie się w dresy. Następnie będzie rozgrzewka. Włączę wam jakąś piosenkę do której będziecie improwizować, żeby sprawdzić co umiecie. Dzisiaj zaczniemy uczyć się walca - zawołała do siebie jakieś dwie osoby, których w ogóle nie znałam i podała im klucze. Ja poszłam za dziewczyną z kluczem, a Luke za chłopakiem. Gdy byłyśmy już w szatni wyjęłam z torby dres i się w niego przebrałam. Gdy wszyscy wrócili już na salę nasza nauczycielka kazała nam ustawić się pod ścianą ( kolejny raz ).
- No dobra. Dzisiaj zatańczycie do piosenki, której zazwyczaj nie wykorzystuje się do tańca, ale do słuchanie. To będzie taki mały challenge na początek - powiedziała i włączyła piosenkę Maroon 5 - Animals. Szczerze? Niektórzy tańczyli taniec godowy, inni... tego nawet tańcem nie można było nazwać. Chyba jedynie 5 osób na około 20, które było w sali potrafiło tańczyć. Gdy piosenka się skończyła pani zaczęła klaskać. Zgaduję, że ty tylko po to, żeby podnieść nas na duchu, ale niech jej będzie.
- Nie było źle, ale nad niektórymi ruchami trzeba popracować - niektórymi? Miałam ochotę zacząć się śmiać.
- No dobrze! Teraz zaczniemy ćwiczenia w parach, a żeby było wam weselej ja was podobieram - ogłosiła i otworzyła dziennik. Popatrzyła chwilę w kartki i klasnęła w dłonie - Więc, tak: Anne z Klausem, Nickolas z Iweriną - i tak dalej i tak dalej, aż w końcu doszła do mojego imienia - Lilianna Whiskins i... - popatrzyła chwilkę i się uśmiechnęła - Luke Hemmings. Może w końcu nauczysz się czegoś przydatnego w życiu - powiedziała do chłopaka, na co on prychnął z rozbawieniem i podszedł do mnie. Gdy już wszystkie pary były ustalone, nauczycielka kazała nam ,,rozproszyć się'' po całej sali co nie było trudne, bo sala jest dosyć duża.
- Stańcie naprzeciwko siebie. Niech panowie złapią swoją partnerkę za prawą rękę. Drugą dłoń połóżcie na jej lewym biodrze. Wasze partnerki niech położą wolną rękę na lewym ramieniu partnera... - i tak przez kolejne 40 minut. Parę razy musiałam poprawiać Luke'a, kilka razy nacisnął mi na odcisk, dosłownie, ale mimo to muszę przyznać, że było fajnie. Po przebraniu się w szatni wyszłam z sali, gdzie czekał już na mnie Luke z miną cierpiętnika. Uśmiechnęłam się na ten widok. Biedaczek, początki zawsze są trudne. Coś o tym wiem. Po pierwszej lekcji w przedszkolu bolały mnie całe stopy. Pomińmy fakt, że wtedy tańczyliśmy walc angielski, a nie wiedeński. No i wtedy tańczyłam w parze z dziewczyną. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie i podeszłam do chłopaka.
- I jak po pierwszej lekcji - zapytałam, a on w odpowiedzi prychnął i zaczął iść w tylko sobie znanym kierunku. Po około 3 minutach zauważyłam chłopców.
- I jak? - zapytał zaciekawiony Ashton.
- Stary, weź nic nie mów! Ona nas tam chce zamęczyć na śmierć! - jęknął Luke zrozpaczonym głosem, a ja zachichotałam.
- Nie żeby coś, ale przypominam ci, że dzisiaj była tylko rozgrzewka i ćwiczenia podstaw w walcu wiedeńskim - gdy tylko te słowa wypłynęły z moich ust chłopcy nagle spoważnieli. Spojrzeli z przerażeniem na Hemmings'a i nagle wszyscy się do niego przytulili. Wyglądało to dosyć dziwnie. Zwłaszcza, że Calum zaczął głaskać chłopaka po głownie.
- Nasz biedny Lukey. Jak ja ci współczuje - Michael udawał, że zaczyna płakać. Ja widząc tą scenkę dostałam głupawki. Po chwili chłopcy śmiali się razem ze mną. Gdy trochę się ogarnęłam odezwałam się do chłopaków:
- No dobra. Nie wiem czy to dobry moment, ale akurat jesteśmy w piątkę, a ja mam do was sprawę - postanowiłam rzucić się na głęboką wodę i poprosić ich o pomoc póki mam okazję.
- Wal śmiało - skoro tak...
- Pamiętacie jak wczoraj ktoś do mnie zadzwonił, gdy byliśmy w drodze do pizzerii? - kiedy skinęli głowami na tak, kontynuowałam - to był mój były chłopak. Nie rozstaliśmy się w zbyt ,,przyjaznych'' okolicznościach. Powiem bez ogródek: płakałam i cierpiałam przez niego długi czas. Wczoraj powiedział, że przyjeżdża do Sydney i, że zrobi wszystko żeby mnie odzyskać. Nie jetem pewna co mam teraz zrobić i przyznam szczerze, że trochę się tego boję - powiedziałam na jednym wydechu, a przy słowie ,,przyjaznych'' zrobiłam palcami cudzysłów w powietrzu. Chłopcy przez chwile patrzyli na mnie w skupieniu. Może nie powinnam im tego mówić? Ashton bez uprzedzenia podszedł do mnie i zamknął z żelaznym uścisku.
- Nie martw się. W razie czego przyjdź do któregoś z nas, a ten ku...typek zaraz pożałuje, że chociażby się do ciebie zbliżył - uśmiechnęłam się do Luke'a słysząc jego słowa. Po chwili całą piątką oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się.
- E, nie chciałbym niszczyć takiej sweet'aśnej chwili, ale za około 5 minut mamy koniec przerwy - uśmiechnęłam się do Caluma za jego trzeźwe myślenie. Każdy z nas postanowił iść w stronę swojej klasy, Ucieszyłam się, bo teraz miałam lekcję z Hemmings'em. Wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby nie to, co zobaczyłam po skręceniu w stronę korytarza prowadzącego do naszej klasy...
Cześć!
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. Trochę długo nie było porządnej notki ( z tej też nie jestem zbytnio zadowolona, ale jak to ja lubię mówić ,,kit tam z tym'' ).
- Cześć Lilianno - uśmiechnęłam się na dźwięk głosu Ashtona.
- Hej! Co tam? - zazwyczaj nie dzwonił do mnie przed szkołą, ale nie przeszkadzało mi to, że zadzwonił.
- Mam do ciebie małe pytanko, a raczej Luke ma, ale nie jest pewien czy może ci je zadać - what?
- Okej. Wal - aż się boję.
- Hej Lilianno - w słuchawce usłyszałam głos Luke'a - posłuchaj mam sprawę. Nie żeby coś, ale jesteś w tej szkole już 3 dni, no i wypadałoby wymyślić ci jakieś zdrobnienie co nie? - zapowiada się ciekawie - co powiesz na Lils? - what. Serio? No cóż, lepsze to niż Lilis. Na wspomnienie znienawidzonego przeze mnie przezwiska automatycznie się skrzywiłam.
- Lils?
- Lils, albo Lily. Co ty na to? - Hmm. Skoro czas na zmiany to okey.
- Niezły pomysł - szczerze? Ten pomysł na serio mi się spodobał. Według mnie moje imię jest, no nie wiem. Zbyt oficjalne? Coś w ten deseń.
- Super! Posłuchaj, musimy kończyć, ale widzimy się za kilka minut pod twoim domem - ciekawe, co on robił o godzinie 6:58 u Ashtona.
- To do później - uśmiechnęłam się, bo przypomniał mi się mój plan przebrania. Będzie się działo.
- Do później - i się rozłączył. Skoro przypomniał mi się pomysł na przebranie, postanowiłam sprawdzić czy będę miała wszystkie potrzebne ubrania. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Hmm... Tak, mam wszystko! Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Tak szybko się uwinęli? Zdziwiona zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Przede mną stała ostatnia osoba, którą spodziewałabym się teraz zobaczyć. Moja matka.
- Dlaczego nie otworzyłaś po prostu drzwi? - i dlaczego nie jesteś teraz w pracy?
- Zapomniałam kluczy, a musiałam wrócić po papiery do pracy - spojrzała na mnie z niesmakiem. Nie podobał się jej mój strój. To było widać, jednak najwyraźniej postanowiła to przemilczeć, bo ruszyła w stronę schodów. Ja za to uśmiechnęłam się pod nosem. Mój uśmiech się poszerzył, gdy usłyszałam dźwięk klaksonu. Pobiegłam do pokoju po torbę i wyszłam z domu. Gdy podeszłam do samochodu zauważyłam tylko Luke'a i Ashton'a.
- Cześć! - niemal jednocześnie się e mną przywitali po tym, jak wsiadłam do auta.
- Hejka. Co tam? - miałam nadzieję, że nie poruszą tematu wczorajszej rozmowy wcześniej niż to konieczne.
- Posłuchaj. Nie żeby coś, ale z kim rozmawiałaś wczoraj przez telefon - Jednak nadzieja matką głupich.
- Z moim byłym. Ma przyjechać do Sydney na tydzień - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie wyglądasz na zbyt szczęśliwą. Chyba nie rozstaliście w przyjacielskich stosunkach - normalnie bym się wkurzyła, że ktoś wypytuje mnie o takie rzeczy, ale tym razem o dziwo było inaczej. Czułam, że mogę im powiedzieć co leży mi na sercu, a oni mnie wsłuchają. Czułam, ze mogłam im zaufać.
- Zdradził mnie z moją byłą najlepszą przyjaciółką. Teraz już byłą - widząc szok na ich twarzach parsknęłam śmiechem.
- Że co?! Jak można zdradzić swoją dziewczynę?! Co za, co za... - Luke'owi chyba zabrakło słów, więc postanowiłam mu pomóc.
- Idiota? - słysząc moje słowa Ashton prychnął.
- Chyba raczej debil albo kutas - no dobra. Tego się po nim nie spodziewałam. Resztę drogi przebyliśmy w ciszy, a gdy podjechaliśmy pod szkołę okazało się, że Calum i Michael już na nas... Chwila, stop! Gdy podjechaliśmy pod szkołę czekali na nas: Michael, Calum i ta brunetka, którą spotkałam wtedy w łazience. Podeszliśmy do nich i się przywitaliśmy.
- Cześć. Lily, to jest moja dziewczyna, Elisabeth - powiedział Azjata, a wcześniej wspomniana podała mi rękę.
- Dla przyjaciół Elise - i puściła mi oczko, na co ja się uśmiechnęłam. Całą grupą weszliśmy do budynku. Zgadnijcie jaką mam dzisiaj 1 lekcję. Taniec! Od wtorku trochę ochłonęłam i postanowiłam dać z siebie wszystko na tych zajęciach. Żwawym krokiem ruszyłam w odpowiednim kierunku i zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że Hemmings idzie za mną. Może ma lekcje w okolicach mojej sali? Szłam dalej przed siebie i zatrzymałam się przed salą. Szukałam wzrokiem Isabelli, a gdy się odwróciłam zgadnijcie kogo zobaczyła. Pana Luke'a Hemmings'a!
- Co ty tu robisz? - wiem, że to dosyć głupie pytanie, bo jesteśmy w szkole, ale to był odruch.
- Nisis powiedziała mi, że chodzisz na zajęcia taneczne. Powiedziała mi też, że ona jednak nie będzie mogła brać w nich udziału, a że ja mam na tej lekcji okienko postanowiłem być dobrym kolegą i zapisać się razem z tobą - powiedział z uśmiechem. Czy mówiłam już, że ten facet potrafi być na cholernie słodki? Oburzenie na temat zdrady i zdrobnienie od imienia to jedno, ale zapisanie się na te same zajęcia to drugie. Nagle przypomniał mi się jego wczorajszy taniec godowy i parsknęłam śmiechem. Chłopak najwyraźniej wziął to do siebie, bo zrobił naburmuszoną minę.
- Ej, wbrew pozorom umiem tańczyć - powiedział.
- Przepraszam, nie chodziło o ciebie. Po prostu przypomniało mi się coś śmiesznego - no tak. To brzmiało jak typowa wymówka. Hemmings chyba się ze mną zgadzał w tej kwestii, bo spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym ,, taa, jasne''. Chwilę później pani otworzyła drzwi do klasy, a my weszliśmy. Pani Meakin ( ostatnio nam się przedstawiła ) kazała nam stanąć po oknem. Znowu.
- No dobra! Plan jest następujący: zaraz pójdziecie do szatni i przebierzecie się w dresy. Następnie będzie rozgrzewka. Włączę wam jakąś piosenkę do której będziecie improwizować, żeby sprawdzić co umiecie. Dzisiaj zaczniemy uczyć się walca - zawołała do siebie jakieś dwie osoby, których w ogóle nie znałam i podała im klucze. Ja poszłam za dziewczyną z kluczem, a Luke za chłopakiem. Gdy byłyśmy już w szatni wyjęłam z torby dres i się w niego przebrałam. Gdy wszyscy wrócili już na salę nasza nauczycielka kazała nam ustawić się pod ścianą ( kolejny raz ).
- No dobra. Dzisiaj zatańczycie do piosenki, której zazwyczaj nie wykorzystuje się do tańca, ale do słuchanie. To będzie taki mały challenge na początek - powiedziała i włączyła piosenkę Maroon 5 - Animals. Szczerze? Niektórzy tańczyli taniec godowy, inni... tego nawet tańcem nie można było nazwać. Chyba jedynie 5 osób na około 20, które było w sali potrafiło tańczyć. Gdy piosenka się skończyła pani zaczęła klaskać. Zgaduję, że ty tylko po to, żeby podnieść nas na duchu, ale niech jej będzie.
- Nie było źle, ale nad niektórymi ruchami trzeba popracować - niektórymi? Miałam ochotę zacząć się śmiać.
- No dobrze! Teraz zaczniemy ćwiczenia w parach, a żeby było wam weselej ja was podobieram - ogłosiła i otworzyła dziennik. Popatrzyła chwilę w kartki i klasnęła w dłonie - Więc, tak: Anne z Klausem, Nickolas z Iweriną - i tak dalej i tak dalej, aż w końcu doszła do mojego imienia - Lilianna Whiskins i... - popatrzyła chwilkę i się uśmiechnęła - Luke Hemmings. Może w końcu nauczysz się czegoś przydatnego w życiu - powiedziała do chłopaka, na co on prychnął z rozbawieniem i podszedł do mnie. Gdy już wszystkie pary były ustalone, nauczycielka kazała nam ,,rozproszyć się'' po całej sali co nie było trudne, bo sala jest dosyć duża.
- Stańcie naprzeciwko siebie. Niech panowie złapią swoją partnerkę za prawą rękę. Drugą dłoń połóżcie na jej lewym biodrze. Wasze partnerki niech położą wolną rękę na lewym ramieniu partnera... - i tak przez kolejne 40 minut. Parę razy musiałam poprawiać Luke'a, kilka razy nacisnął mi na odcisk, dosłownie, ale mimo to muszę przyznać, że było fajnie. Po przebraniu się w szatni wyszłam z sali, gdzie czekał już na mnie Luke z miną cierpiętnika. Uśmiechnęłam się na ten widok. Biedaczek, początki zawsze są trudne. Coś o tym wiem. Po pierwszej lekcji w przedszkolu bolały mnie całe stopy. Pomińmy fakt, że wtedy tańczyliśmy walc angielski, a nie wiedeński. No i wtedy tańczyłam w parze z dziewczyną. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie i podeszłam do chłopaka.
- I jak po pierwszej lekcji - zapytałam, a on w odpowiedzi prychnął i zaczął iść w tylko sobie znanym kierunku. Po około 3 minutach zauważyłam chłopców.
- I jak? - zapytał zaciekawiony Ashton.
- Stary, weź nic nie mów! Ona nas tam chce zamęczyć na śmierć! - jęknął Luke zrozpaczonym głosem, a ja zachichotałam.
- Nie żeby coś, ale przypominam ci, że dzisiaj była tylko rozgrzewka i ćwiczenia podstaw w walcu wiedeńskim - gdy tylko te słowa wypłynęły z moich ust chłopcy nagle spoważnieli. Spojrzeli z przerażeniem na Hemmings'a i nagle wszyscy się do niego przytulili. Wyglądało to dosyć dziwnie. Zwłaszcza, że Calum zaczął głaskać chłopaka po głownie.
- Nasz biedny Lukey. Jak ja ci współczuje - Michael udawał, że zaczyna płakać. Ja widząc tą scenkę dostałam głupawki. Po chwili chłopcy śmiali się razem ze mną. Gdy trochę się ogarnęłam odezwałam się do chłopaków:
- No dobra. Nie wiem czy to dobry moment, ale akurat jesteśmy w piątkę, a ja mam do was sprawę - postanowiłam rzucić się na głęboką wodę i poprosić ich o pomoc póki mam okazję.
- Wal śmiało - skoro tak...
- Pamiętacie jak wczoraj ktoś do mnie zadzwonił, gdy byliśmy w drodze do pizzerii? - kiedy skinęli głowami na tak, kontynuowałam - to był mój były chłopak. Nie rozstaliśmy się w zbyt ,,przyjaznych'' okolicznościach. Powiem bez ogródek: płakałam i cierpiałam przez niego długi czas. Wczoraj powiedział, że przyjeżdża do Sydney i, że zrobi wszystko żeby mnie odzyskać. Nie jetem pewna co mam teraz zrobić i przyznam szczerze, że trochę się tego boję - powiedziałam na jednym wydechu, a przy słowie ,,przyjaznych'' zrobiłam palcami cudzysłów w powietrzu. Chłopcy przez chwile patrzyli na mnie w skupieniu. Może nie powinnam im tego mówić? Ashton bez uprzedzenia podszedł do mnie i zamknął z żelaznym uścisku.
- Nie martw się. W razie czego przyjdź do któregoś z nas, a ten ku...typek zaraz pożałuje, że chociażby się do ciebie zbliżył - uśmiechnęłam się do Luke'a słysząc jego słowa. Po chwili całą piątką oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się.
- E, nie chciałbym niszczyć takiej sweet'aśnej chwili, ale za około 5 minut mamy koniec przerwy - uśmiechnęłam się do Caluma za jego trzeźwe myślenie. Każdy z nas postanowił iść w stronę swojej klasy, Ucieszyłam się, bo teraz miałam lekcję z Hemmings'em. Wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby nie to, co zobaczyłam po skręceniu w stronę korytarza prowadzącego do naszej klasy...
Cześć!
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. Trochę długo nie było porządnej notki ( z tej też nie jestem zbytnio zadowolona, ale jak to ja lubię mówić ,,kit tam z tym'' ).
OMG Genialny rozdział! Dlaczego mi to robisz!? Takie dramatyczne zakończenie! Chyba już wiem jak zawsze czują się czytelnicy Just Be XDD
OdpowiedzUsuńDziękuje!
UsuńSzczerze? Koniec jest, jaki jest, ponieważ chciałam w końcu wstawić rozdział.
No i ciekawi mnie czy ktoś zgadnie co/kogo zobaczyła Lilianna ;)
Super jak zawsze nie mogę doczekać się nastepnego mam nadzieje ze pojawi się szybko życzę weny i do następny rozdziału ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje <3
UsuńNastępny rozdział pewnie około niedzieli :)
Kolejny fajny rozdział!!! Takie zakończenie! To ten jej *nawet nie wiem jak go określić* były?
OdpowiedzUsuńPisz następny rozdział!!!
/Złota Rybka (wiesz, kim jestem)
Może zgadłaś może nie XD Niczego nie zdradzam przed następnym rozdziałem :)
UsuńI Tak, wiem kim jesteś XD