Pamiętacie jak mówiłam, że rozdział będzie we wtorek...?
Z dedykacją, dla mojej przyjaciółki, która obiecała mi, że w przeciągu dni od 11.05 do 17.05 przeczyta mojego bloga i go skomentuje.
Z dedykacją, dla mojej przyjaciółki, która obiecała mi, że w przeciągu dni od 11.05 do 17.05 przeczyta mojego bloga i go skomentuje.
,, I'm Radioactive ''
- Czego chcesz - starałam się, aby to brzmiało jak najsurowiej, ale i tak ledwo udało mi się ukryć drżenie głosu.
- Jak się trzymasz? W sensie w szkole. Martwię się o ciebie. Pewnie nie jest ci łatwo. Nowi ludzie, nauczyciele. Pewnie jeszcze nikogo nie znasz i... - chciał powiedzieć coś więcej, ale mu na to nie pozwoliłam.
- Że co?! Martwiłeś się?! Ty dupku! Jak śmiesz mówić mi takie rzeczy po tym co zrobiłeś?! - miałam w nosie to, że chłopacy się na mnie gapili. Nie obchodziło mnie to, że wciąż mówiłam po angielsku, i rozumieli wszystko. Jak ten ... typek śmiał do mnie w ogóle zadzwonić?!
- Posłuchaj, ja naprawdę żałuje tego co zrobiłem. Niedługo przyjeżdżam do Sydney i... - What?! O nie. Błagam niech to będzie tylko kolejny, głupi koszmar z którego zaraz się obudzę.
- Jak to przyjeżdżasz do Sydney?!
- Normalnie. Ojciec musi tam coś załatwić. Będę u was tydzień i obiecuję, że zrobię wszystko żeby cię odzyskać ... - nie dałam mu dokończyć. Rozłączyłam się a do oczu napłynęły mi łzy. Dlaczego on mi to robi? Czy nie dość przez niego cierpiałam?
- Co się stało? - Ashton i Luke musieli zobaczyć, w jakim jestem stanie, bo niemal jednocześnie zadali mi to samo pytanie.
- Co? E, nic się nie stało. Wszystko okej - moja wielka wada - nie umiem kłamać, kiedy jestem roztrzęsiona wewnętrznie.
- Lilianno, uwierz lub nie, ale nie tak łatwo nas oszukać - a zawłaszcza, że ja sama nie umiem kłamać.
- Powiedzmy, że to była ostatnia osoba z którą chciałabym dzisiaj rozmawiać. Tak po prostu,okey? - nie miałam ochoty się im tłumaczyć. Nie chodzi o to, że im nie ufałam, bo ufałam. I to chyba za bardzo jak na 2 dni znajomości. Po prostu chyba nie jestem jeszcze gotowa na tą rozmowę. Za dużo płaczu i łez. Chłopcy chyba wyczuli, że coś jest nie tak, bo postanowili dać mi spokój. Gdy dojechaliśmy do pizzerii, byłam strasznie głodna. Oczywiście przy składaniu zamówień nie obyło się bez kłótni pt. ,, Nie będziesz płaciła, bo to my cię zaprosiliśmy i daj nam zachować się po dżentelmeństwu''. Skończyło się na tym, że chłopcy złożyli zamówienia i razem ze mną usiedli przy stoliku. Oczywiście nie obyło się bez głupich min i dziwny spojrzeń klientów. Gdy kelner przyniósł nasze zamówienia chłopacy rzucili się na pizzę jak wygłodniałe jaguary. Ci to mają dopiero apetyt. Po zjedzonym posiłku postanowiliśmy, że pojedziemy do mnie obejrzeć jakiś film. Przez całą drogę śmialiśmy się z min Michaela, a mi trochę polepszył się humor. Gdy byliśmy u mnie w domu chłopcy poszli wybrać jakiś film z półki w salonie, a ja poszłam po chipsy i wróciłam do chłopaków, którzy włączyli film. Niestety po około 15 minutach film nam się znudził i okazało się, że fabuła była do bani . Jednak na szczęście ( a może raczej nieszczęście ) okazało się, że pan Luke Hemmings ma lepszy pomysł na spędzenie wolnego czasu, niż nudne oglądanie filmu.
- Zróbmy Dance Party! - i zanim chłopcy zdążyli go powstrzymać Luke zaczął tańczyć*. Szczerze? Możecie powiedzieć, że mam coś z głową, ale to wyglądało jak jakiś taniec godowy. Przez chwilę patrzyłam się na to z facepalm'em, ale po chwili zaczęłam się chichrać jak szalona. Po chwili włączyłam TRACE. Po chwili wszyscy tańczyliśmy. O ile można to tak nazwać, bo moim zdaniem to wyglądało bardziej jak banda wygłodniałych orangutanów podczas godów, no ale pomińmy ten fakt. Po około 2 godzinach tańca opadliśmy zmęczeni na kanapę.
- Umieram... - jęknął Calum, a ja się uśmiechnęłam. Chyba jako jedyna nie byłam wyczerpana na maksa. Co prawda Luke też nie był tak wypompowany jak Michael czy Ashton, ale chodziło mi raczej o fakt, iż lata tańczenia w pokoju nie poszły na marne. Spokojnie mogłabym tak tańczyć jeszcze około 2 godzin. A może nawet ponad?
- Jutro będę miał zakwasy jak cholera - powiedział Ashton, a ja już mu współczułam. Zakwasy po tańcu to nie to samo co po zwykłych ćwiczeniach. Potrafią być 100 razy gorsze. Ja pamiętam doskonale dzień jak się uparłam i tańczyłam 3 godziny z krótkimi przerwami na picie, toaletę i przegryzienie czegoś. Następnego ranka nie mogłam się ruszyć. Nie poszłam do szkoły, a mama poważnie myślała nad wezwaniem lekarza. Wtedy ją jeszcze obchodziłam. Otrząsnęłam się ze wspomnień i uśmiechnęłam do moich gości.
- To jak chłopaki. Tańczymy dalej? - w odpowiedzi usłyszałam jęki i protesty na których dźwięk zaczęłam się śmiać. Siedzieliśmy na kanapie jeszcze przez około 15 minut i rozmawialiśmy o szkole. Po tym czasie chłopacy postanowili się zbierać i pojechali do swoich domów. A ja zostałam sama. Znowu. Ostatnio zdecydowanie za często zostaje sama ze swoimi myślami. Ogarnęłam trochę salon i poszłam do pokoju. Wzięłam z szafy nową piżamkę i poszłam pod prysznic. Gdy myłam włosy natrafiłam na bliznę, którą miałam na karku, a do głowy napłynęły wspomnienia.
Było ciemno. Bardzo ciemno, a ja wracałam od Alexandry - mojej , teraz już byłej, przyjaciółki. Pomagałam jej z informatyką, bo to jedna z moich mocniejszych stron. Niestety pech chciał, że moja droga powrotna prowadziła przez jedną z mniej, przeze mnie lubianych uliczek. Chodziło nią mnóstwo podejrzanych typków. Nagle usłyszałam czyjeś kroki i ze strachu przyspieszyłam kroku.
- Ej, zwolnij panienko. Możemy się zabawić - na dźwięk głosu pijanego faceta zaczęłam biec. Jednak nic mi to nie dało. Zanim się obejrzałam już był obok mnie. Pustą butelkę rzucił gdziś w bok, przez co kawałki szkla turlały się po podłodze. Mężczyzna złapał mnie jedną ręką a tali, a drugą zasłonił mi usta. Zaczęłam się wyrywać, jednak na próżno.
- Zostaw ją! - w jednej chwili facet popchnął mnie na szkło. Potem nie pamiętałam już nic.
- Ej, zwolnij panienko. Możemy się zabawić - na dźwięk głosu pijanego faceta zaczęłam biec. Jednak nic mi to nie dało. Zanim się obejrzałam już był obok mnie. Pustą butelkę rzucił gdziś w bok, przez co kawałki szkla turlały się po podłodze. Mężczyzna złapał mnie jedną ręką a tali, a drugą zasłonił mi usta. Zaczęłam się wyrywać, jednak na próżno.
- Zostaw ją! - w jednej chwili facet popchnął mnie na szkło. Potem nie pamiętałam już nic.
Właśnie tak poznałam James'a Olsona. Uratował mi życie i psychkę, a odebrał najlepszą przyjaciółkę i złamał serce. Wciąż pamiętam jak obudziłam się w szpitalu, a on mnie uspokajał i powiedział co się stało. Że ten facet siedzi na izbie wytrzeźwień. Że miałam szczęście, iż szkło na które upadłam nie uszkodziło żył i nerwów. Wbiły się głęboko, ale jednak lekarzom udało się to załatwić tak, że została mi po tym tylko jedna, dosyć mała blizna. Gdy wyszłam spod prysznica i się przebrałam, usłyszałam rodziców wołających mnie z dołu. Szybko zbiegłam po schodach i do nich podeszłam.
- Cześć córeczko. Co tam w szkole ? - zapytał się mój tata, a ja się uśmiechnęłam.
- Fajnie. Dzisiaj dowiedziałam się, że szkoła robi takie jakby challenge dla uczniów. W piątek mamy przebrać się za przyjaciela płci przeciwnej. Mam już nawet pomysł na strój i... - przestałam mówić, bo ojciec jak gdyby nigdy nic poszedł do kuchni. Jakbym nic nie mówiła. Jakbym nie istniała. Szybkim krokiem wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Mam już serdecznie dosyć! Wiem, że mają dużo pracy ale to już przesada i... Moje wewnętrzne użalania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę! - powiedziałsm, a do pokoju weszła moja mama z kubkiem zielonej herbaty i mojego ulubionego Liptona. Usiadła na krześle koło mojego łóżka i podała mi napój, który z chęcią przyjełam. Uwielbiam piramidki Liptona. Siedziałam cicho i czekałam, aż moja rodzicielka coś powie.
- Dzwoniła do mnie mama Jamesa... - o nie. Nie zgadzam się na ten temat! Przecież to jest temat zakazy w tym domu! Co ja gadam?! To temat zakazany w całej rodzinie i ona dobrze o tym wie!
- O co chodzi? - zostało mi tylko mieć nadzieję, że pójdzie szybko i sprawnie. Oraz, że nie poruszymy tematu jego przyjazdu.
- Posłuchaj. Wiem, że jest ci ciężko z tym wszystki,. Nowa szkoła, znajomi... - jakbym słyszała Olsona - ale nie powinnaś teraz o tym myśleć. Powinnaś skupić się na razie na nauce i... - tu się na chwilę zatrzymała - i powinnaś wrócić do Jamesa - że jak, że co, że jak?! What?!
- Jak to wrócić do Jamesa?! Mamo, on mnie zdradził! Zdradził, rozumiesz? - jak ona może w igóle o czymś takim myśleć?!
- Posłuchaj, wiem że cię zranił, ale on naprawdę cierpiał przez ostatnie miesiące i... - i nie dałam jej dokończyć.
- Cierpiał?! Chciałaś chyba powiedzieć, że był szczęśliwy, bo dałam jemu i Alex wolną rękę! - ona jest moją matką do cholery! Poeinna mnie wspierać, a nie stawać przeiwko mnie.
- Lilianno, posłuchaj...
- Nie. To ty posłuchaj. Chociaż raz. Nigdy, ale to przenigdy nie wrócę do Jamesa Olsona. Mógł uratować mi psychikę, a nawet życie, ale za to zabrał mi najlepszą przyjaciółkę i złamał mi serce, więc nie chce o nim więcej słyszeć, jasne? - wiem, że zachowałam się w stosunku do niej jak wredna suka, ale ona wiedziała co James mi zrobił. Jestem pewna, że pamiętała te wszystkie przepłakane godziny, a czasem nawet dni lub noce.
My po prostu nigdy do siebie nie wrócimy. Już ja tego dopilnuje. W głowie ułożyłam już plan. Będę musiała poprosić chłopaków o pomoc, ale jestem pewna, że się zgodzą.
Z tą myślą i uśmiechem na twarzy oddałam się w objęcia Morfeusza.
* Znalazłam ten film na twitterze i po prostu musiałam go wpleść w ten rozdział!
Po pierwsze: Dosyć krótko, ale z akcją. To druga część rozdziału 5, więc jest długa jak około połowa normalnej notki.
Po drugie:
Po prostu... WOW
Moje ff jest już przyjęte przez prawie wszystkie rejestry na które je zgłosiłam, zwiastun pojawi się 16.05 lub 23.05, a oprócz tego Dance Is My Life ma 4 obserwatorów! ( na chwilę obecną ) No i jeszcze LBA! Po prostu nie mogę w to uwierzyć! W sensie, spodziewałam się 2 obserwatorów i góra 2 komentarzy pod notką, ale to co dzieję się z tym ff... to jest dla mnie nie pojęte. Dzięki wam to opowiadanie rozkręciło się tak bardzo, że...
Trudno mi to opisać słowami.
Super jak zawsze nie mogę. Doczekać się następnego rozdział .♡♡♡♡życzę weny i mam nadzieje ze następny rozdział pojawi się szybko ♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :) Następny możliwe, że pojawi się koło środy.
UsuńAwwwwwwww moja wspaniała Katrin się rozkręca! Powodzenia kochanie! Rozdział megaśny, uwielbiam Hemmingsa i jego dzikie gody XD A ten James..Ugh...Ma typek charakterek. Jak on może dzwonić do niej po tym co jej zrobił!? Skończony kutas!Boże,oby Lily coś wymyśliła wraz z chłopakami.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału, z całego serducha dziękuję za nominację! ♥ Ily <3
Czy wspanaiała to ja nie wiem, ale niech ci będzie XD Co do Jamesa... zdradzę ci sekret. Częściowo wzoruje go na niektórych chłopakach z mojej szkoły, ale ciii.
UsuńO Lily raczej nie powinnaś się martwić, bo ta dziewczyna ma na niezłe pomysły, czasami naprawdę mnie nimi zadziwia XD
Co do nominacja, to nie ma za co i cieszę się, że rozdział ci się spodobał <3
Piszesz cudnie, już współczuję Jamesowi, nwm jaką karę ty mu wymyślisz! Nie będę Cię już tyle ciągnąć do skype, ale tymczasem masz tu pisać!!!
OdpowiedzUsuń/ dotrzymałam obietnicy (dzięki za dedykację), (nie chce mi się logować)
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał <3
UsuńRozdział możliwe, że już jutro. Cieszę się, że na blogu pojawiają się ,,nowe'' osoby XD.
PS. Już dodaje cię do listy obserwowanych ;)