5 maja 2015

Rozdział 3

Wielka dedykacja dla wszystkich komentujących. Dziękuje <3


Muzyka
We Wear Our Hearts Upon Our Sleeve
( Nieobowiązkowa notka na dole )


Kościół. Oto miejsce w którym się znajdowałam. Byłam ubrana w białą suknię, a w rękach trzymałam bukiet kwiatów. Byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd. Przede mną szła moja druhna – Isabella. Mój ojciec trzymający mnie pod rękę, prowadził mnie w stronę ślubnego kobierca. Koło księdza widziałam posturę wysokiego i umięśnionego chłopaka. Jednak nie wiedzieć czemu, nie mogłam ujrzeć jego twarzy. Zanim się obejrzałam już stałam koło niego. Powoli podnoszę głowę, by ujrzeć jego twarz…

Na dźwięk budzika gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. To był tylko sen. Tylko głupi sen. Przejechałam dłońmi po twarzy próbując jednocześnie ochłonąć. To było dziwne, pomyślałam. Bardzo dziwne. Jednak najbardziej ciekawiło mnie kim był ten chłopak. Jego budowa ciała kogoś mi przypominała, ale nie potrafiłam skojarzyć kogo. Gdy emocję w pewnym stopniu mnie opuściły wstałam z łóżka i udałam się w stronę szafy. Z wybranymi już ubraniami poszłam do łazienki. Gdy skończyłam myć zęby ubrałam się. Na dzisiaj wybrałam sobie zwykłą białą koszulkę z nadrukiem i jeansowe szorty. Do tego białe conversy i lekki makijaż. Włosy postanowiłam zapleść w kłosa. Gdy byłam już gotowa, wyszłam z łazienki i spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Nie chciało mi się tego robić wczoraj. Kiedy zeszłam na dół, ruszyłam w stronę kuchni. Tak, jak myślałam, mojej mamy nie było już w domu. Z przyzwyczajenia spojrzałam na zegarek, a to co na nim zobaczyłam, sprawiło, że oniemiałam. Była 7:10! Nie żeby coś, ale musiałam jeszcze zjeść śniadanie i sprawdzić rozkład autobusów. Szybko wzięłam się za jogurt, po czym sprawdziłam rozkład w telefonie. O nie! Miałam ochotę się rozpłakać. Miałam autobus za 3 minuty, a nawet nie wiedziałam, gdzie dokładnie znajduje się przystanek. W biegu schowałam telefon do torby po czym wyszłam z domu.
Pamiętacie, jak mówiłam o tym, że Ashton pojawia się, gdy go potrzebuję? Teraz do tego zdania możemy dodać słowo ,,zawsze'', ponieważ właśnie stał przed moim domem oparty o bok samochodu i przeglądał coś w komórce. Niepewnym krokiem zaczęłam iść w jego stronę. Po pewnym czasie mnie zauważył i się do mnie uśmiechnął. Czy wspominałam już, że ten facet ma perliście białe zęby? W każdym razie, uśmiechnął się i pomachał mi ręką, a ja nie wiedząc co zrobić odwzajemniłam ten gest. 
- Co ty tu robisz? - zapytałam, gdy stanęłam naprzeciwko niego.On w odpowiedzi spojrzał się na mnie wzrokiem, którym zazwyczaj rodzice obdarzali dzieci, kiedy ,,były za małe by coś zrozumieć''.
- Pomyślałem, że przyda ci się podwózka - powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Znowu. Nagle przypomniała mi się wczorajsza sytuacja. I to jak odwoził mnie do domu. Z niewiadomego powodu zrobiło mi się strasznie głupio.
- Ashton, nie musisz mnie zawozić i odwozić ze szkoły. Jestem dużą dziewczyną. Dam sobie radę - on w odpowiedzi parsknął śmiechem. No co znowu?! 
- Wiem, że dałabyś sobie radę. To po pierwsze. Po drugie: wiem, że nie muszę, ale mam twój dom po drodze. A tak na marginesie, to wcale nie jesteś taka duża. Ile ty masz wzrostu? Metr pięćdziesiąt? - zapytał podnosząc do góry obie brwi, przez co wyglądało to tak, jakby chciałby mi przekazać, że tak naprawdę chodziło o ,,no powiedz mi dziecinko, jak ty chcesz sobie sama poradzić sobie na tym świecie''. No dobra. Może i był przystojny, ale wkurzyć to on mnie potrafił.
- Że co przepraszam? Sorry koleś, ale to, że ty masz 2 metry wzrostu nie znaczy, że ja jestem krasnoludkiem - no dobra. Może i nie byłam za wysoka bo miałam metr sześćdziesiąt trzy, no ale bez przesady! Już wystarczy, że w poprzedniej szkole wyzywali mnie od mikrusów. Jednak Ash nie robił sobie nic z mojej wypowiedzi i tylko otworzył mi drzwi od strony pasażera. Bez słowa wsiadłam i zapięłam pasy. Może i zachowywałam się jak małe dziecko, ale miałam to w nosie. On za to nie był lepszy, bo usłyszałam jego ,,cichy'' chichot. To faceci potrafią chichotać?! Dobra, tu mnie zaskoczył. Trzeba mu to przyznać. W każdym razie moje absurdalne myśli zostały zakłócone przez warkot włączonego silnika. Z radia poleciała muzyka, a wraz z wokalistą zespołu Green Day zaczął śpiewać i Ashton. A z racji, iż nie mam zbytniego talentu w strzelaniu fochów, i miałam słabość do głosu Irwina, po chwili śpiewaliśmy razem. Cała droga minęła nam fajnie i prawie normalnie. No właśnie. Prawie. Jedno słowo, a znaczy tak wiele. Nagle z głośników popłynęła nieznana mi melodia. Jakiś zespół zaczął grać. Trzeba było przyznać, że to była świetna piosenka.


You walked in
Everyone was asking for your name
You just smiled and told them ''Trouble''
My head spins
I'm pressed against the wall
Just watching your every moove
You're way too cool
And you're coming this way
Coming this way

I w tym momencie zaczął śpiewać. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż brzmiał dokładnie jak jeden z tych chłopaków w radiu.


How did we end up talking in the first place?
You said you liked my Cobain shirt
Now we're walking back to your place
You're telling me how you thought that song
About living like a prayer
I'm pretty sure that we're halfway there
But when I wake up next to you I wonder how
How did we end up here?

I... W tym momencie dotarliśmy do szkoły, a Ashton zamilkł. Jeszcze przez chwilę patrzyłam na niego oniemiała, po czym wysiadłam z samochodu. Chłopak zamknął samochód, a ja podążyłam za nim w stronę szkoły. Przez chwilę szliśmy w ciszy, ale ciekawość w końcu wzięła górę.
- Dlaczego brzmiałeś jak ten chłopak w radiu? - dobra, to nie było najlepiej sformułowane pytanie. Przyznaję, ale jak widać Irwin zrozumiał o co mi chodzi i uśmiechnął się.
- A skąd wiesz, że to ja brzmiałem jak on? A może to on brzmiał jak ja, a nie na odwrót? - odbił pałeczkę, a ja westchnęłam. No dobra Whskins, widać tak do niczego nie dojdziesz. Już chciałam zadać kolejne pytanie, gdy szatyn nagle stanął, a ja na niego wpadłam. On nagle się odwrócił i popatrzył na mnie jakby go olśniło.
- Ile znasz osób ze szkoły - zapytał, a mnie bardzo zaskoczyła jego nagła zmiana tematu. Do czego ten facet zmierza?
- No wiesz trochę by tego było...- miałam zacząć wyliczać, gdy on mi przerwał.Znowu.
- Nie chodzi mi o nauczycieli i personel szkoły - powiedział.
- Znam ciebie, siebie i Isabelle - no dobra. To się nie popisałam. Jednak on na tę wiadomość się rozpromienił i szeroko uśmiechnął.
- A chciałabyś przedłużyć tę listę o jeszcze trzy osoby? - zapytał i nie czekając na moja odpowiedź złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę budynku. Szliśmy zawiłymi korytarzami, a ja modliłam się w duchu żebym znowu się nie zgubiła. Chociaż nie. Tego nie można by nazwać zgubieniem się, bo Ashton mnie prowadził, a on chyba zna tę szkołę jak własną kieszeń, więc wątpię, żeby kiedykolwiek zabłądził. Jeżeli jesteśmy już przy jego temacie, to właśnie prowadził mnie w stronę trzech śmiejących się chłopaków. Aha, czyli lista będzie dłuższa o trójkę jego kolegów. Gdy nas zauważyli pomachali do szatyna, a mnie przeanalizowali wzrokiem.
- Cześć chłopaki. To jest Lilianna - gdy byliśmy już koło nich przedstawił mnie, a chłopacy się do mnie uśmiechnęli. Czy oni zawsze są rozbawieni i roześmiani? 
- Jestem Michael - przedstawił się... Chwila, czy ten facet ma białe włosy?! Wyblakły mu na młodość czy co?! W każdym razie Michael był wysokim i dobrze zbudowanym, białowłosym chłopakiem. Miał on piwne tęczówki, które zależnie od światła zmieniały odcień. W uchu miał kolczyk-kółko, a w prawej brwi miał 2 małe kuleczki .Po chwili przeniosłam wzrok na wysokiego azjatę.
- Calum - podał mi dłoń, a ja ją uścisnęłam. Miał czarne włosy i oczy koloru gorzkiej czekolady. Chyba nie muszę nadmieniać, że on też był wysoki i umięśniony. Dzięki temu, że miał koszulkę bez rękawów mogłam zobaczyć jego tatuaże. Indianin, ptak z napisem ,,Mali Koa'', napis ,,Skywards'', podkowa i Oset ( narodowy symbol Szkocji ). Kurde! Czy on zadaje się z samymi mięśniakami?!
- Ja jestem Luke, słoneczko - to był TEN głos. To do niego wczoraj zadzwonił Ashton! Trzeba było przyznać, że w realu brzmi jeszcze lepiej niż przez telefon. Moje oczy powędrowały w stronę wysokiego blondyna. Był on bardzo umięśniony, a mój wzrok przykuwały jego oczy w kolorze oceanu atlantydzkiego. Mimo, iż miały trochę zimnawą barwę, biło od nich ciepło i radość. W jego dolnej wardze, po lewej stronie był czarny kolczyk - kółko, który sprawiał, że wyglądał słodko, a zarazem drapieżnie. Jego blond włosy były ułożone w a'la irokeza. Trzeba było mu przyznać, że był mego przystojny. Zresztą tak samo jak reszta. Jednak coś w jego wypowiedzi mnie zakuło. Mianowicie słowo ,,słoneczko''. Mój były chłopak mnie tak nazywał, a z nim nie mam zbyt dobrych wspomnień. Dlaczego? Zdradzał mnie z ,,moją przyjaciółką''.
- Nie jestem twoim słoneczkiem, jasne - powiedziałam, dźgając go palcem w klatkę piersiową. Może i zareagowałam zbyt nerwowo, ale niestety mam taki odruch. Chłopak w odpowiedzi zaśmiał się i uśmiechnął szeroko.
- Nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie - no tak. Dlaczego on coraz bardziej przypomina mi mojego byłego? W każdym razie w odpowiedzi westchnęłam, obróciłam się na pięcie i ruszyłam w drugą stronę korytarza szybkim krokiem. Słyszałam jak Ashton woła moje imię, ale byłam zbyt zła żeby zareagować. Nie wiem dlaczego. Zazwyczaj się tak nie zachowywałam, ale teraz po prostu poczułam jakby nie powiedział słowa ,,słoneczko'', tylko przywalił mi w twarz. Mimo, że to ukrywałam przed wszystkimi pod maską obojętności to tamta zdrada wciąż bolała jak diabli. Zwłaszcza, że to był mój pierwszy chłopak, byliśmy razem od 2 lat i to była moja najlepsza przyjaciółka. Ale wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze? Kiedyś uważałam go z najprzystojniejszego faceta na świecie. Teraz gdy porównuje go z z brudną świnią myślę sobie: ale ta świnka jest słodziutka. Na tę myśl się zaśmiałam.
- O! Widzę, że dzisiaj jesteś w lepszym humorze niż wczoraj - podskoczyłam z zaskoczenia, gdy nagle koło mnie pojawiła się Isabella. Jak ona to zrobiła?! Spojrzałam na nią, a ona się zaśmiała.
- Nie patrz się tak na mnie! Nie trudno było cię zaskoczyć. Szłaś przed siebie i nie zwracałaś na nic uwagi. Wołałam cię już od dobrych 5 minut, a ty nic. Coś się stało? - zapytałam, a ja nie wiedziałam co zrobić. Znowu. Kiedy byłam w Polsce zawsze wiedziałam dokąd zmierzam i czego chce, a teraz mam problemy w kontaktach z innymi ludźmi. W głowie co chwilę: powiedzieć, nie powiedzieć. Jak tak dalej pójdzie zostanę sama, i nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać.
- Nic. Po prostu zatopiłam się we wspomnieniach - no dobra. Nie jest to kłamstwo, a za mała prawda, żeby się jeszcze o coś dopytywać. Chyba mi się udało, bo ona w odpowiedzi pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Ja też tak czasem mam. Raz nawet prawie wpadłam przez to pod samochód - nie wiem dlaczego, ale powiedziała to z szerokim uśmiechem i tak jakby była z tego dumna. Ja chyba nigdy nie zrozumiem tej dziewczyny. W ciszy doszłyśmy do sali i czekałyśmy pod drzwiami. Zdziwiłam się, bo zamiast zobaczyć moją klasę z rozpoczęcia widziałam tylko 3 znajomo wyglądające osoby. Dobra, coś tu nie gra. Każdy z klasy miał przecież ten sam plan. Po chwili zabrzmiał dzwonek, a drzwi do klasy otworzyłam nam kobieta, która na oko miała 31 lat. Gdy weszłam do pomieszczenia zdziwiłam się i to bardzo, ponieważ zamiast ławek i krzeseł, których się spodziewałam zobaczyłam puste pomieszczenie z jedną ścianą zrobioną z luster.



Pierwsza myśl: Co tu jest grane? Nauczycielka, kazała nam ustawić się przy ścianie z oknami i położyć torby na podłodze. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jej strój. Była ubrana w dresowe allandynki, szarą koszulkę i szarą, rozpiętą bluzę. Na nogach miała białe adidasy, a blond włosy związała w wysokiego kucyka. O co tu chodzi? Nie żeby coś, ale który normalny nauczyciel przychodzi do szkoły na zajęcia w dresach? Coś mi tu nie pasuje.
Nauczycielka uśmiechnęła się do nas i zaczęła mówić:
- Witam was na waszych pierwszych zajęciach w szkole muzyczno-taneczej! - ŻE CO DO CHOLERY!


No dobra!
Trzeci rozdział już za nami. Może i trochę krótki i w zasadzie skończyłam w połowie, ale już mnie skręcało z ciekawości co myślicie o tym co się tu dzieje.
Mam dla was pewną informacją, mianowicie wakacje. Wiem, że do nich zostały jeszcze dobre dwa miesiące, ale to jest temat do poruszenia na teraz. Zazwyczaj w lato wyjeżdżam do mojej babci, gdzie nie mam internetu, więc nie wiem jak będzie wyglądało wstawianie notek w wakacje. Postaram się napisać kilka rozdziałów w przód i ustawić czas publikacji w lato, ale jeszcze nie wiem jak to wyjdzie. Tak czy siak możecie być pewni, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by doprowadzić tą historię do końca .To po pierwsze.
Po drugie:
Niedługo pojawi się zwiastun! Zamówiłam go u Melodii w Dolinie zwiastunów, ale to nie wszystko. Zgłosiłam Dance is my life do 7 rejestrów blogów, więc prawdopodobnie pojawi się więcej czytelników ( przynajmniej tak myślę ). Do jednego z nich już zostałam przyjęta, nie wiem jak z pozostałymi sześcioma, ale jestem dobrej myśli.
W każdym razie jeszcze raz dziękuje za wszystkie komentarze. Są mega motywujące.
PS. Nie wiem dlaczego, ale z rozdziału na rozdział Isabella coraz bardziej przypomina mi Pinkie Pie. Może powinnam zacząć ją na niej wzorować? XD
PS2. Wiem, że piosenka za bardzo nie pasuje, ale po prostu MUSIAŁAM ją tu umieścić. 

8 komentarzy:

  1. bardzo ładny rozdział. Podoba mi się fabuła oraz treść. Zainteresowałas mnie co jest plusem bo mało co czytam, gdyż nie bardzo na to mam czas. Na pewno nie raz tu wpadne : )
    http://secret-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że cie zainteresowałam i że wpadają tu nowi ludzie :)
      Dziękuje <3

      Usuń
  2. Twój blog został dodany do Katalogu Euforia :3
    Pozdrawiam, taasteful. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. AWWJIOSHDIOWEJFPOKOEWPJFIOERWHJGIORBIGOSDPJIDPIWEHFIOEWHFI matko ten rozdział jest taki.....Kurna kocham go ♥
    CUDO CUDO CUDO CUDO
    Ciekawe jak Lilianna zareaguje na te zajęcia.Hhaha a Luke oczywiście już rozpoczyna dzikie gody.Hahahah XD Nie mogę się doczekać następnego! Ily! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzikie gody XD. OMG jak ja czekałam na twój komentarz!
    Powiem tylko, że jej reakcja będzie bogata w... różne, bardzo różne słownictwo.
    Jeżeli się sprężę to może uda mi się go wstawić do niedzieli.
    Do komentarza u ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten sam Anonim co w 1 dziale całkiem niezłe bo 2 nie przypadł mi do gustu, natomiast ten sprawia że chce sie czytać dalej :* ;) oczywiście przeczytam. :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba jednak, wiem kim jesteś ;)
    I cieszę się, że ci się spodobał.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz da mi niesamowitego kopa i sprawi, że następny rozdział będzie dłuższy i lepszej jakości ;)
Na każdy komentarz odpisuje :)