Średnia wyświetleń to 163 wyświetlenia dziennie!
Pamiętajcie o zgłaszaniu się do informowania o nowych rozdziałach! Wystarczy, że podacie mi w komentarzu e-mail, nick z twitter'a lub coś w tym stylu, żebym wiedziała jak mam was informować.
Pamiętajcie o zgłaszaniu się do informowania o nowych rozdziałach! Wystarczy, że podacie mi w komentarzu e-mail, nick z twitter'a lub coś w tym stylu, żebym wiedziała jak mam was informować.
,, And I Know Now That I'm So Dawn ''
Obudziły mnie dźwięki piosenki ,,What Are You Waiting For'' - mojego budzika w telefonie. Przeciągnęłam się i uśmiechnęłam. To będzie udany dzień. Wstałam z łóżka i wzięłam do ręki przygotowane wcześniej ubrania. Ruszyłam w stronę łazienki, gdzie umyłam zęby. Rozczesałam włosy, które zostawiłam rozpuszczone i przebrałam się z piżamy w mój dzisiejszy strój (a ja żeby podnieść wam ciśnienie ujawnię wam go dopiero jak będą w szkole dop.autorki) i wróciłam do pokoju. Spakowałam torbę i schowałam telefon do kieszeni jeansów. Zeszłam na dół do kuchni, a rodziców jak zwykle nie było w domu. Super. Wzięłam do ręki jabłko, a z racji, że była dopiero 6:30 poszłam do salonu oglądać telewizję. Nudy, nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Czy w końcu puszczą coś ciekawego w tej telewizji? Heh, to by się nadawało na pytanie filozoficzne. Nagle poczułam wibracje w kieszeni.
Widzimy się w szkole, słoneczko ;)
James XOXO.
Tylko nie mówcie mi, że przez tego pajaca będę musiała zmieniać numer. Ugh. Schowałam telefon do kieszeni i wyłączyłam telewizor. Wróciłam do mojego pokoju i włączyłam komputer. Zdziwiłam się, bo po około 3 minutach ktoś do mnie zadzwonił na Skype. Ciekawe kto... Alex! No proszę, proszę, proszę. Dzwoniła do mnie szanowna Alexandra Felix. Pewnie tego pożałuje ale... Odebrałam.
- Cześć Lilianno - przynajmniej nie Lilis.
- Cześć. Czego chcesz - nie miejcie mi za złe, ale po prostu ja jej tego tak łatwo nie wybaczę. Przespała się z moim, teraz byłym, chłopakiem! Tego się tak łatwo nie zapomina.
- Posłuchaj. Wiem, że James jest w Sydney i... Nie przerywaj mi! - powiedziała widząc, że otwieram usta - On nie pojechał tam bez powodu. Jego ojciec tylko mu to zaproponował, a on nie musiał jechać. Nie wiem o co chodzi, ale myślę, że powinnaś na niego uważać - phi! I kto mi to... chwileczkę, że co?! On nie musiał tu przyjeżdżać?
- Jak to on nie musiał tu przyjeżdżać? - o co w tym chodzi?
- Jego ojciec ma wyjazd służbowy, to prawda. Jednak on nie musiał przyjeżdżać razem z nim. Mogę się mylić, ale coś mi mówi, że James coś knuje. Lepiej uważaj, bo on nie jest typem, który lubi przegrywać. Gdy wyjechałaś w szkole było głośno, bo byłaś pierwszą dziewczyną, która go rzuciła, a nie odwrotnie - coś mi się tu nie zgadzało...
- Chwila, dlaczego ty mi to w ogóle mówisz? Przecież chyba chciałaś z nim być, co nie?
- No właśnie nie! Po tym wszystkim nie dałaś mi się w ogóle wytłumaczyć! James flirtował ze mną od dłuższego czasu, ale nie zwracałam na to uwagi, bo myślałam, że mi się tylko wydaje. Poza tym był z tobą. Kiedy był u mnie, mieliśmy się uczyć do testu z matmy. Poszedł do kuchni po coś do picia i chyba musiał mi coś dosypać do soku, bo kompletnie nic nie pamiętam z tamtej nocy - szczerze mówiąc to pasowało mi do charakteru James'a. Kiedy jeszcze z nim byłam uważałam go za słodkiego i miłego chłopaka, a kiedy z nim zerwałam, poznałam jego ,,czarną'' stronę.
- Posłuchaj, jest już późno. Zaraz jadę do szkoły i... - jak na zawołanie usłyszałam dźwięk klaksonu - muszę kończyć - powiedziałam i chciałam się rozłączyć, ale coś mnie powstrzymało.
- Proszę cię, przemyśl to. Naprawdę chcę ci pomóc - westchnęłam.
- Okey, ale teraz na serio muszę iść
- Uuu. Jakiś przystojniak cię podwozi? - zapytała z uśmiechem, a ja mimowolnie odwzajemniłam ten gest.
- Narka - i się rozłączyłam. Szybko wyłączyłam komputer, wzięłam torbę i zbiegłam na dół. Zamknęłam drzwi i popędziłam do samochodu Ashtona.
- Cześć! - przywitałam się, gdy wsiadłam do samochodu. On także się ze mną przywitał, a jego wzrok padł na mój ubiór.
- Ulala jaka z ciebie modnisia - zagwizdał z podziwem, a ja się zaśmiałam - nie ma co laska, w szkole zrobisz furorę - teraz śmiał się razem ze mną. W dobrym humorze odjechaliśmy spod mojego domu i skręciliśmy w drogę do szkoły.
- Skąd pomysł na przebranie, jeśli wolno spytać? - zapytał i poruszył sugestywnie brwiami, a ja się zaśmiałam. Ten facet jest niemożliwy.
- Po pierwsze: dla beki, po drugie: miałam akurat takie ciuchy w domu. Poza tym poprosiłam Isabellę, żeby wybrała się na małą wycieczkę krajoznawczą - powiedziałam, a on się zaśmiał.
- A więc to o to jej chodziło, gdy we wtorek przyszłą nas zapytać jak będziemy ubrani w piątek! - odparł ze śmiechem. Nie no... Prosisz dziewczynę, aby DYSKRETNIE sprawdziła w co ubiera się w piętek czwórka chłopaków, a ona jak gdyby nigdy nic podchodzi i się ich pyta. Normalnie Geniusz.
Gdy dojeżdżamy do szkoły nikogo nie ma na placu. Pewnie czekają w szkole. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę budynku. Od chwili naszego wejścia do placówki wszyscy się na nas gapili. I c ludzie, kto miał najlepszy pomysł na strój? Gdy skręciliśmy w korytarz prowadzący do naszej klasy, byłam 100% pewna, że to był świetny pomysł. Podeszliśmy do Calum'a, Michael'a i Luke'a.
- Cześć Lil...- spojrzał na mnie, a oczy prawie wyszły mu z orbit.
- Coś nie tak? Nie podoba ci się mój strój? - zapytałam prawie krztusząc się ze śmiechu. Od w odpowiedzi uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
- Wiesz co? Ja zawsze wiedziałem, że ty masz świetny gust - powiedział, a ja się zaśmiałam.
- No a co myślałeś? - naszą rozmowę przerwał... no praktycznie krzyk Caluma.
- Wy wyglądacie jak bliźniaki! - na to stwierdzenie oboje się zaśmialiśmy. Co jak co, ale to akurat było po części prawdą. Razem, w dobrym humorze ruszyliśmy do swoich klas. Zgadnijcie z kim miałam teraz lekcję. No jasne, że z Hemmings'em! Szliśmy razem do sali muzycznej, gdy nagle ktoś zagrodził nam drogę.
- No cześć słoneczko - powiedział James z chytrym uśmiechem i objął mnie w talii. Próbowałam się wyrwać, ale był silniejszy.
- Puszczaj mnie idioto! - no tak. Od kiedy on się słucha dziewczyn.
- No proszę proszę. Czyżby to był ten słynny James Olson - zapytał Luke z tak głęboką pogardą, że aż przeszły mnie ciarki po plecach. Nie znałam go od tej strony i coś mi mówiło, że nie chciałam poznać.
- A ty co? Bohatera sobie znalazłaś mała - jak ja tęskniłam za jego szyderczym śmiechem ( wyczuj sarkazm ).
- Pff. Ja przynajmniej nie jestem takim gnojkiem jak ty i nie zdradzam swoich dziewczyn z ich przyjaciółkami - nie żeby coś, ale skąd u Luke'a tyle jadu? James słysząc to, mocnej ścisnął moją talię, a ja aż syknęłam.
- A tobie co do tego? To sprawa między mną a moim słoneczkiem - o nie. Teraz przesadziłeś koleś. Walnęłam go z całej siły nogą w stopę, a on lekko skulił się z bólu. Dzięki temu mogłam mu się wyrwać i z całej siły przyłożyć w twarz.
- Nigdy więcej nie nazywaj mnie słoneczkiem, jasne - wycedziłam przez zęby, gdy on trzymał się oniemiały za swój policzek. Nigdy by nie pomyślał, że jestem w stanie uderzyć kogokolwiek, a co dopiero jego. Podeszłam do Luke'a, a on spojrzał na mnie z uśmiechem. Był ze mnie dumny, to było widać. Zresztą nie tylko on. Na korytarzu zebrał się spory tłumek. Dziewczyny patrzyły na mnie w szoku, pewnie nie rozumiały jak można uderzyć takie ciacho, a chłopacy gwizdali i klaskali z podziwem. Ja tylko się uśmiechnęłam i razem z Hemmings'em podeszłam pod klasę. Przez chwilę jeszcze rozmawialiśmy o tym co się stało, po czym zadzwonił dzwonek, a nasza nauczycielka wpuściła nas do klasy. O ile można to tak w ogóle nazwać. Było to pomieszczenie wielkości normalnej sali lekcyjnej tyle, że zamiast ławek i krzeseł były różnokolorowe worki do siedzenia. Przy ścianach stały instrumenty. Gitary, saksofony, klawisze... Po prostu, łał! Z tyłu sali stało pianino.
- No dobrze! Siadajcie, a ja wam wyjaśnię na czym mniej więcej będą polegały nasze lekcje - powiedziała nasza nauczycielka z uśmiechem, a sama stanęła na środku, przed nami.
- Jak wiecie to są zajęcia muzyczne. Podczas nich będziecie trenować śpiew lub granie na instrumentach. Co lekcje wybiorę kilka osób, które nam coś zagrają lub zaśpiewają na podsumowanie lekcji. Chciałabym, abyście pamiętali też o comiesięcznym konkursie talentów - comiesięcznym?! - nauczyciele zapewne też będą wam o nim przypominać, ale chciałbym, abyście wy sami o nim pamiętali i sumiennie się do niego przygotowywali - what?! Co miesiąc jest pokaz talentów?! W mojej starej szkole był jeden na cały rok.
- Jest również kółko muzyczne na które zapraszam was po lekcjach - dobrze wiedzieć.
- Dobrze, teraz przejdźmy do tego, jak macie się przygotowywać na zajęcia... - i tak kolejne 35 minut. Szczerze? Chyba polubię te lekcje. I tą sale. Gdy wychodziliśmy z klasy, nasza nauczycielka na chwilę mnie zatrzymała.
- Pani Meakin poprosiła, abym ci to przekazała - powiedziała i podała mi małą karteczkę. Podziękowałam jej i wróciłam do Luke'a.
- Coś się stało? - zapytał, podczas naszej drogi na plac ( przerwy na zewnątrz ).
- Jeszcze nie wie. Nasza instruktorka tańca, pani Meakin, kazała przekazać Pani Prince (nauczycielka od muzyki) jakąś karteczkę - powiedziałam i rozwinęłam papier.
- Cześć Lilianno - przynajmniej nie Lilis.
- Cześć. Czego chcesz - nie miejcie mi za złe, ale po prostu ja jej tego tak łatwo nie wybaczę. Przespała się z moim, teraz byłym, chłopakiem! Tego się tak łatwo nie zapomina.
- Posłuchaj. Wiem, że James jest w Sydney i... Nie przerywaj mi! - powiedziała widząc, że otwieram usta - On nie pojechał tam bez powodu. Jego ojciec tylko mu to zaproponował, a on nie musiał jechać. Nie wiem o co chodzi, ale myślę, że powinnaś na niego uważać - phi! I kto mi to... chwileczkę, że co?! On nie musiał tu przyjeżdżać?
- Jak to on nie musiał tu przyjeżdżać? - o co w tym chodzi?
- Jego ojciec ma wyjazd służbowy, to prawda. Jednak on nie musiał przyjeżdżać razem z nim. Mogę się mylić, ale coś mi mówi, że James coś knuje. Lepiej uważaj, bo on nie jest typem, który lubi przegrywać. Gdy wyjechałaś w szkole było głośno, bo byłaś pierwszą dziewczyną, która go rzuciła, a nie odwrotnie - coś mi się tu nie zgadzało...
- Chwila, dlaczego ty mi to w ogóle mówisz? Przecież chyba chciałaś z nim być, co nie?
- No właśnie nie! Po tym wszystkim nie dałaś mi się w ogóle wytłumaczyć! James flirtował ze mną od dłuższego czasu, ale nie zwracałam na to uwagi, bo myślałam, że mi się tylko wydaje. Poza tym był z tobą. Kiedy był u mnie, mieliśmy się uczyć do testu z matmy. Poszedł do kuchni po coś do picia i chyba musiał mi coś dosypać do soku, bo kompletnie nic nie pamiętam z tamtej nocy - szczerze mówiąc to pasowało mi do charakteru James'a. Kiedy jeszcze z nim byłam uważałam go za słodkiego i miłego chłopaka, a kiedy z nim zerwałam, poznałam jego ,,czarną'' stronę.
- Posłuchaj, jest już późno. Zaraz jadę do szkoły i... - jak na zawołanie usłyszałam dźwięk klaksonu - muszę kończyć - powiedziałam i chciałam się rozłączyć, ale coś mnie powstrzymało.
- Proszę cię, przemyśl to. Naprawdę chcę ci pomóc - westchnęłam.
- Okey, ale teraz na serio muszę iść
- Uuu. Jakiś przystojniak cię podwozi? - zapytała z uśmiechem, a ja mimowolnie odwzajemniłam ten gest.
- Narka - i się rozłączyłam. Szybko wyłączyłam komputer, wzięłam torbę i zbiegłam na dół. Zamknęłam drzwi i popędziłam do samochodu Ashtona.
- Cześć! - przywitałam się, gdy wsiadłam do samochodu. On także się ze mną przywitał, a jego wzrok padł na mój ubiór.
- Ulala jaka z ciebie modnisia - zagwizdał z podziwem, a ja się zaśmiałam - nie ma co laska, w szkole zrobisz furorę - teraz śmiał się razem ze mną. W dobrym humorze odjechaliśmy spod mojego domu i skręciliśmy w drogę do szkoły.
- Skąd pomysł na przebranie, jeśli wolno spytać? - zapytał i poruszył sugestywnie brwiami, a ja się zaśmiałam. Ten facet jest niemożliwy.
- Po pierwsze: dla beki, po drugie: miałam akurat takie ciuchy w domu. Poza tym poprosiłam Isabellę, żeby wybrała się na małą wycieczkę krajoznawczą - powiedziałam, a on się zaśmiał.
- A więc to o to jej chodziło, gdy we wtorek przyszłą nas zapytać jak będziemy ubrani w piątek! - odparł ze śmiechem. Nie no... Prosisz dziewczynę, aby DYSKRETNIE sprawdziła w co ubiera się w piętek czwórka chłopaków, a ona jak gdyby nigdy nic podchodzi i się ich pyta. Normalnie Geniusz.
Gdy dojeżdżamy do szkoły nikogo nie ma na placu. Pewnie czekają w szkole. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę budynku. Od chwili naszego wejścia do placówki wszyscy się na nas gapili. I c ludzie, kto miał najlepszy pomysł na strój? Gdy skręciliśmy w korytarz prowadzący do naszej klasy, byłam 100% pewna, że to był świetny pomysł. Podeszliśmy do Calum'a, Michael'a i Luke'a.
- Cześć Lil...- spojrzał na mnie, a oczy prawie wyszły mu z orbit.
- Coś nie tak? Nie podoba ci się mój strój? - zapytałam prawie krztusząc się ze śmiechu. Od w odpowiedzi uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
- Wiesz co? Ja zawsze wiedziałem, że ty masz świetny gust - powiedział, a ja się zaśmiałam.
- No a co myślałeś? - naszą rozmowę przerwał... no praktycznie krzyk Caluma.
- Wy wyglądacie jak bliźniaki! - na to stwierdzenie oboje się zaśmialiśmy. Co jak co, ale to akurat było po części prawdą. Razem, w dobrym humorze ruszyliśmy do swoich klas. Zgadnijcie z kim miałam teraz lekcję. No jasne, że z Hemmings'em! Szliśmy razem do sali muzycznej, gdy nagle ktoś zagrodził nam drogę.
- No cześć słoneczko - powiedział James z chytrym uśmiechem i objął mnie w talii. Próbowałam się wyrwać, ale był silniejszy.
- Puszczaj mnie idioto! - no tak. Od kiedy on się słucha dziewczyn.
- No proszę proszę. Czyżby to był ten słynny James Olson - zapytał Luke z tak głęboką pogardą, że aż przeszły mnie ciarki po plecach. Nie znałam go od tej strony i coś mi mówiło, że nie chciałam poznać.
- A ty co? Bohatera sobie znalazłaś mała - jak ja tęskniłam za jego szyderczym śmiechem ( wyczuj sarkazm ).
- Pff. Ja przynajmniej nie jestem takim gnojkiem jak ty i nie zdradzam swoich dziewczyn z ich przyjaciółkami - nie żeby coś, ale skąd u Luke'a tyle jadu? James słysząc to, mocnej ścisnął moją talię, a ja aż syknęłam.
- A tobie co do tego? To sprawa między mną a moim słoneczkiem - o nie. Teraz przesadziłeś koleś. Walnęłam go z całej siły nogą w stopę, a on lekko skulił się z bólu. Dzięki temu mogłam mu się wyrwać i z całej siły przyłożyć w twarz.
- Nigdy więcej nie nazywaj mnie słoneczkiem, jasne - wycedziłam przez zęby, gdy on trzymał się oniemiały za swój policzek. Nigdy by nie pomyślał, że jestem w stanie uderzyć kogokolwiek, a co dopiero jego. Podeszłam do Luke'a, a on spojrzał na mnie z uśmiechem. Był ze mnie dumny, to było widać. Zresztą nie tylko on. Na korytarzu zebrał się spory tłumek. Dziewczyny patrzyły na mnie w szoku, pewnie nie rozumiały jak można uderzyć takie ciacho, a chłopacy gwizdali i klaskali z podziwem. Ja tylko się uśmiechnęłam i razem z Hemmings'em podeszłam pod klasę. Przez chwilę jeszcze rozmawialiśmy o tym co się stało, po czym zadzwonił dzwonek, a nasza nauczycielka wpuściła nas do klasy. O ile można to tak w ogóle nazwać. Było to pomieszczenie wielkości normalnej sali lekcyjnej tyle, że zamiast ławek i krzeseł były różnokolorowe worki do siedzenia. Przy ścianach stały instrumenty. Gitary, saksofony, klawisze... Po prostu, łał! Z tyłu sali stało pianino.
- No dobrze! Siadajcie, a ja wam wyjaśnię na czym mniej więcej będą polegały nasze lekcje - powiedziała nasza nauczycielka z uśmiechem, a sama stanęła na środku, przed nami.
- Jak wiecie to są zajęcia muzyczne. Podczas nich będziecie trenować śpiew lub granie na instrumentach. Co lekcje wybiorę kilka osób, które nam coś zagrają lub zaśpiewają na podsumowanie lekcji. Chciałabym, abyście pamiętali też o comiesięcznym konkursie talentów - comiesięcznym?! - nauczyciele zapewne też będą wam o nim przypominać, ale chciałbym, abyście wy sami o nim pamiętali i sumiennie się do niego przygotowywali - what?! Co miesiąc jest pokaz talentów?! W mojej starej szkole był jeden na cały rok.
- Jest również kółko muzyczne na które zapraszam was po lekcjach - dobrze wiedzieć.
- Dobrze, teraz przejdźmy do tego, jak macie się przygotowywać na zajęcia... - i tak kolejne 35 minut. Szczerze? Chyba polubię te lekcje. I tą sale. Gdy wychodziliśmy z klasy, nasza nauczycielka na chwilę mnie zatrzymała.
- Pani Meakin poprosiła, abym ci to przekazała - powiedziała i podała mi małą karteczkę. Podziękowałam jej i wróciłam do Luke'a.
- Coś się stało? - zapytał, podczas naszej drogi na plac ( przerwy na zewnątrz ).
- Jeszcze nie wie. Nasza instruktorka tańca, pani Meakin, kazała przekazać Pani Prince (nauczycielka od muzyki) jakąś karteczkę - powiedziałam i rozwinęłam papier.
Panno Whiskins
Widzę w Tobie duży potencjał i mam dla Ciebie pewną propozycję.
W przyszłym tygodniu są nabory do grupy cheerleaderek i myślę, że doskonale byś się tam wpasowała!
Mam nadzieję, że rozważysz moją propozycję i przyjdziesz.
Pani J.Meakin
Po przeczytaniu wiadomości zaczęłam się śmiać. Luke spojrzał na mnie z niezrozumieniem, a ja podałam mu karteczkę. Przeczytał ją w skupieniu i zapytał:
- Co w tym takiego śmiesznego? - serio Luke?
- Ja i cheerleaderki? - nie żeby coś, ale cheerleaderki zawsze kojarzyły mi się z pustymi lalami, które patrzyły tylko na wygląd.
- No a co? Myślę, że to niezły pomysł. Może w końcu zobaczyłbym cię w spódniczce - powiedział, po czym spojrzał na mnie z miną pt. ,, to byłby ciekawy widok ''. Walnęłam go lekko w ramię, a on mi oddał. Na szczęście też lekko, bo inaczej przeczuwam, że miałabym niezłego guza.
Reszta lekcji minęła normalnie. Nie spotkałam już James'a, a chłopcy dla ostrożności spędzali ze mną przerwy. Zawsze minimum jeden z nich przy mnie był. Nie spotkałam dzisiaj Isabelli, ale stwierdziłam, że pewni była z James'em co niezbyt mi się podobało. Przez resztę dnia ludzie mówili mi i Luke'owi, że wyglądamy jak bliźniaki. W poniedziałek mają ogłosić wyniki konkursu. Podobno wybrali wśród uczniów 10 ,,cichych szpiegów''.
Po skończonych zajęciach Ashton odwiózł mnie do domu. Jak zwykle moich rodziców nie było w domu. Przez półtorej godziny odrabiał lekcje po czym siedziałam przez chwilkę na internecie. Około 20:30 poszłam się kąpać. Później sms'owałam jeszcze z Hemmings'em. Omówiliśmy szczegóły jutrzejszego obiadu i przyznam, że wymyśliliśmy niezły plan. Nie tylko wkurzymy James'a, ale dzięki temu moi rodzice może w końcu zaczną zwracać na mnie uwagę.
To będzie niezapomniany dzień. Z tą myślą zasnęłam.
Cześć!
Nie będę was tu zanudzać, więc tylko przypomnę wam o zgłaszaniu się do listy ludzi informowanych o rozdziałach. Jeżeli chcecie mogę umieścić tą listę na blogu, jako oddzielną podstronę, bo mi to zajmie kilka sekund, ponieważ ona jest już zrobiona. Po prostu jej nie opublikowałam.
I bardzo wam dziękuje, ponieważ średnia odsłon (tak, wiem. Piszę to drugi raz) dziennie wynosi około 163 wyświetleń! W czym, aktualnie, każdy post ma około 100, a nawet więcej wyświetleń!
Jesteście wielcy!
PS. Rozdział taki krótki, bo chciałam sobotni obiadek ( XD ) umieścić w oddzielnym rozdziale. Powinien pojawić się do piątku, ponieważ dzisiaj i jutro mam wolne ( szpanuje ) i ( o dziwo ) mam wenę! Pif, Paf, Puf!
I... nie wiem po co tyle nawiasów XD
WIEDZIAŁAM!! HAHAHAHAH JA TO PO PROSTU WIEDZIAŁAM! WIEDZIAŁAM ŻE BĘDZIE LUCASEM! MŁAHAHAHHAHAHHAHAHAHAH!
OdpowiedzUsuńCudny rozdział, skarbie :-*
Obstawiałaś Ashtona, a nie Luke'a!
UsuńA tak wgl to dziękuje :)
Cooooooooooooooooooooooooooooo!? Jaaaaaaaaaaaaaaaaa!? Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!
Usuń