18 maja 2015

Rozdział 9




Ważna notka pod rozdziałem!
+ Od dziś możecie głosować na piosenkę do następnego rozdziału! Zrobię listę i będę je dodawać :)

 Wymyśliłam w końcu Hasztag: #DanceIsMyLifeFF
Miałam opory przed wstawieniem tego kawałka, ale czas, żebyście poznali trochę mój zbiór zespołów/wokalistów, których chyba prawie nikt nie zna (przynajmniej nikt kogo znam osobiście)
,, I'm Just Me ''

,,(...) Yeah, the ink may stain my skin, And my jeans may all be ripped...'' nuciłam sobie pod nosem piosenkę The Cab i stałam przed szafą szukając odpowiedniej sukienki. Tak, dobrze przeczytaliście. Moja mama kazała mi ubrać dla tego pajaca sukienkę. Tak, więc teraz stoję i myślę w co się ubrać. Niby nic trudnego, a jednak. To za elegancka, to za ,,niewyjściowa''. Ugh. Moje męczarnie przerwał dzwoniący telefon. Zanim po niego sięgnęłam wiedziałam, że to on. Dla niego i Ashton'a miałam oddzielne dzwonki. Hemmings ma Olvidarte Felipe Santosa, a Ash Juliet zespołu Lawson.
- Cześć Luke
- Hej Lily. Mam małe pytanko - błagam, nie mów, że nie możesz przyjechać.
- O co chodzi? - Hemmings, proszę, bądź dobrym człowiekiem 
- Mógłbym przyjechać wcześniej? - uff. Spojrzałam na zegarek. 14:05, a obiad miał się zacząć o 15.
- Jasne o której? - szczerze mówiąc było mi to na rękę. Jest facetem,więc pewnie pomoże mi coś wybrać.
- Hmm. Nie wiem. A kiedy bym mógł? - serio? Westchnęłam.
- No nie wiem. Jak dla mnie to nawet teraz. Byłabym wdzięczna, bo potrzebuje pomocy - zakład, że zaraz powie coś dziwnego?
- Może mam ci pomóc w wyborze bielizny? - mówiłam.
- Raczej sukienki - powiedziałam, a przez telefon słyszałam jak wciąga ze świstem powietrze. O co mu chodzi?
- Założysz sukienkę? - słysząc nadzieję w jego głosie, po prostu nie mogłam się nie zaśmiać.
- Jeżeli pomożesz mi wybrać to tak, założę sukienkę - odpowiedziałam wciąż się śmiejąc.
- Zaraz będę - powiedział i się rozłączył. Łał, szybki jest. Odłożyłam telefon na biurko i nie mając nic lepszego do roboty weszłam na internet. Jednak nie dane mi było długo przeglądać stron internetowych, ponieważ po około 6 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Otworzę! - krzyknęłam zbiegając ze schodów. Gdy już otworzyłam drzwi oniemiałam. Był ubrany w czarne jeansy ( o dziwno bez dziur ) i czarną koszulkę na którą założył czarną, rozpiętą koszulę. Do tego czarne vansy. Niby nic, ale jednak pomimo tego, że był ubrany cały czarno i równie dobrze mógłby się tak ubrać do szkoły, to trzeba przyznać, że wyglądał elegancko.
- Proszę - z uśmiechem podał mi śliczny bukiet różowo-białych lilii tygrysich. Uwielbiałam je.
- Według mnie róże są trochę zbyt oklepane - powiedział, a ja się zaśmiałam.
- To dla twojej mamy - wskazał bukiet kolorowych gerber. Ma chłopak gust. Trzeba mu to przyznać.
- Dasz go jej sam - powiedziałam i pociągnęłam go do kuchni.
Tak jak myślałam, moja mama stała przy kuchni i gotowała spaghetti. Gdy zobaczyła Luke'a przerwała mieszanie makaronu.
- Mamo, to jest Luke Hemmings, mój znajomy, którego zaprosiłam na obiad. Luke to jest moja mama - przedstawiłam ich sobie, a gdy moja mama wyciągnęła rękę w stronę chłopaka, on ją pocałował w dłoń i podał z szelmowskim uśmiechem bukiet.
- Mam nadzieję, że się pani spodoba - świetnie! Jedno zdanie, a policzki mojej mamy przybrały kolor dojrzałego pomidora. Chociaż, właściwie wole już żeby była zapatrzona w Hemmings'a niż w James'a. 
- Dziękuje - powiedziała i odebrała od niego bukiet. Zaraz włożyła go do wazonu, a ja poszłam jej śladem i wyciągnęłam podobny z szafki. Napełniłam go zimną wodą i włożyłam do niego lilie.
- My na razie idziemy do moje pokoju żeby ci nie przeszkadzać - powiedziałam, a ona skinęła głową wracając do poprzedniej czynności. Ja się uśmiechnęłam i pokręciłam z politowaniem głową. Następnie kiwnęłam głową na Luke'a żeby szedł za mną.  Nie odzywaliśmy się do siebie, aż do wejścia do mojego pokoju. Gdy byliśmy już w środku Luke zaczął się śmiać.


- Masz fajną mamę - powiedział między salwami śmiechu. Po chwili jego  dobry humor przeszedł i na mnie. Skończyło się na tym, że chichraliśmy się przez dobre 10 minut.
- No dobra. Chyba miałem ci w czymś pomóc - powiedział mój gość, po tym jak się trochę ogarnął. Ja tylko kiwnęłam głową i wskazałam ręką szafę. Gdy ją otworzył jego oczy prawie wyszły mu z orbit.
- Po co komuś tyle ciuchów? - zapytał zszokowany jednak po chwili zaczął w niej grzebać. Po kilku minutach wyciągnął z niej białą sukienkę z czarną kokardą i czarne baletki, również z kokardą.
- Dzięki - pocałowałam go szybko w policzek, czym sama się zdziwiłam, i poszłam się przebrać do łazienki. Ubrałam wybrane przez Hemmings'a rzeczy i dodałam do tego czarne kolczyki-perełki i dużą czarną bransoletkę. Szybko zrobiłam makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone, przez co falami opadały na moje plecy. Gdy wróciłam do pokoju, Luke oglądał zdjęcia w ramkach na moim biurku. W rękach akurat miał to, które było zrobione kilka lat temu. Miałam wtedy 11 lat, a moi rodzice byli jeszcze wtedy ,,normalni''. Chłopak przyglądał się mu z lekki uśmiechem.
- Miałam wtedy 11 lat - chłopak wzdrygnął się ze strachu, gdy nagle znalazłam się za nim i położyłam dłoń na jego ramieniu. Odłożył zdjęcie i odwrócił się w moją stronę, po czym przetasował mnie wzrokiem.
- Lepiej wyglądałabyś bez tego makijażu - powiedział, a ja się zaśmiałam. On na serio jest słodki. Spojrzałam na zegarek stojący za chłopakiem i strzeliłam facepalm'a. Była 14:45. Kurde! Ten idiota niedługo tu będzie.
- Idziemy na dół? Zaraz przyjdą Olsonowie - Luke uśmiechnął się na tą wiadomość, a ja zaraz po nim. To oznaczało, że nasz plan czas zacząć. W sumie to już się zaczął, ale kit z tym. Razem zeszliśmy po schodach i skierowaliśmy się do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie. Przez około 8 minut byliśmy cicho. Po tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Na ten dźwięk wymieniliśmy z Lukiem porozumiewawcze spojrzenie.
- Otworzę! - krzyknęłam w stronę kuchni i złapałam Luke'a pod ramię. Podeszliśmy do wejścia, a ja otworzyłam drzwi. Za nimi stał James razem ze swoimi rodzicami. Jego mama już chciała mnie przytulić i pocałować w policzek na powitanie, gdy nagle jej wzrok zatrzymał się na Luku.
- Skąd ty bierzesz takich przystojniaków Lilianno? - zapytała, a ja się zaśmiałam i słodko uśmiechnęłam.
- A ze szkoły - powiedziałam nadal się uśmiechając. Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Powtórzyłam ten gest z panem Olsonem i ( ku mej udręce ) James'em.
- To jest Luke Hemmings - przedstawiłam chłopaka, a on pocałował w rękę panią Olson, które zareagowała tak samo jak moja mama, a James'owi i panu Olsonowi uścisnął dłoń. Wiedziałam, że z całych sił starał się nic nie zrobić temu pierwszemu, dlatego złapałam go znów za rękę i zaprosiłam naszych gości do salonu. Wszyscy usiedliśmy, a po chwili zjawiła się moja mama i przywitała z naszymi gośćmi. Ha! Minus dla ciebie James. Nie przyniosłeś kwiatów dla mojej mamy. Trzeba przyznać, że tym gestem ułatwił nam trochę zadanie. Po chwili mama zaprosiła wszystkich do jadalni koło salonu. Gdy siadaliśmy, Luke jak dżentelmen przysunął mi krzesło, co nie umknęło uwadze mojej mamy, która lekko uśmiechnęła się na ten gest. Po chwili tata przyniósł wszystko na stół i zaczęliśmy jeść. Od czasu do czasu rodzice James'a zadawali nam pytania na temat szkoły, Sydney i naszych przyjaciół. Luke chyba zdobył sympatię mojej mamy, bo często do niego zagadywała. Pytała się o zainteresowania i naukę. Najwyraźniej spodobało jej się to, że Luke ze wszystkich przedmiotów ma piątki i szóstki, a jedynie z fizyki ma 4.
- Mogę ci pomóc jak chcesz - miałam z fizyki 5, bo pod koniec roku za doświadczenie dostałam 5 zamiast 6, więc to dla mnie nie problem.
- Serio? Dziękuje - powiedział i się uśmiechnął.
- Jak wy słodko razem wyglądacie - powiedziała mama James'a, a ja miałam ochotę walnąć ją w łeb. Serio?! - Jak długo jesteście razem? - słysząc to pytanie zakrztusiłam się wodą, a Luke poklepał mnie po plecach.
- Nie jesteśmy razem proszę pani - powiedział, a ona popatrzyła się na nas jak na kosmitów.
- Jak to nie jesteście razem? Przecież wy idealnie do siebie pasujecie - tym razem to moja mama się zakrztusiła.
- Kto ma ochotę na deser? - dziękuje ci mamo.
- Pomożemy ci - zaproponowałam i zanim zdążyła odmówić wyszliśmy z Lukiem z pomieszczenia i udaliśmy się do kuchni. No dobra, nasz plan chyba zaszedł już za daleko.
- Tu jest ciasto, a tu są lody - powiedziała i wskazała dwie tacki. Ja wzięłam lody, a Hemmings ciasto. Wróciliśmy do pokoju i przed każdym postawiliśmy po talerzyku. Następnie wróciliśmy do kuchni i Luke schował tace do górnej szafki. Gdy wróciliśmy do pokoju rozmowy nagle ucichły. Spojrzałam na wszystkich z podejrzliwością i usiadłam razem z Hemmings'em na miejscu. Wszyscy się na nas gapili, a ja w końcu nie wytrzymałam.
- No co? - rozumiem, że czasem kończą się tematy do rozmów, ale bez przesady! Nie muszą się przecież wciąż na nas gapić!
- Nic po prostu... Ile czasu się znacie? - to pytanie ze strony mojego ojca kompletnie zbiło mnie z tropu.
- Emm. Teraz będzie około, ile? 4-5 dni? - zapytałam niepewna Luke'a, a on kiwnął głową - a co? Coś się stało? - głupie pytanie. Coś chyba musiało się stać, skoro pytają o takie rzeczy.
- Nic. Po prostu pierwszy raz zachowujesz się przy kimś, kogo znasz mniej niż miesiąc, tak swobodnie - serio? Nic tylko się załamać.
- I co w związku z tym?
- Nic. Cieszymy się, bo razem z twoimi rodzicami uważamy, że ten wyjazd miał na ciebie dobry wpływ - powiedziała pani Olson, a mi krew zagotowała się w żyłach. Dobrze? Dobrze?!
- Przepraszam na chwilkę - wstałam od stołu i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Dopóki do niego nie weszłam, nie zauważyłam, że Luke idzie za mną. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie, a on klęknął przede mną.
- Dobrze mi zrobiła? Dobrze?! Czy oni nie zdają sobie sprawy z tego jak ja cierpiałam po tej przeprowadzce?! Zostawiłam za sobą wszystko co kochałam, a oni mówią, że to dobrze mi zrobiło. Co z nich za rodzice - nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Luke usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. W tej chwili coś do mnie dotarło. Kiedy byłam z James'em on nigdy się tak nie zachowywał. Zawsze próbował ze mnie jak najwięcej wyciągnąć. Luke, Calum, Michael i Ashton po prostu byli. Wiedzieli, kiedy potrzebuję chwili ciszy. Nie to co ON. W tej chwili Hemmings zachowywał się jak dobry, starszy brat. Po prostu mnie przytulił i pomagał mi się wyciszyć. Po prostu był. I to mi wystarczyło. Siedzieliśmy tak dobre 15 minut.
- Luke?
- Hmm - mruknął.
- Dziękuje. Dobrze, że jesteś - powiedziałam, a on się cicho zaśmiał.
- Zawsze będę - odpowiedział, czym wywołał u mnie lekki uśmiech.
- Chyba powinniśmy wracać, bo sobie coś pomyślą - zasugerowałam.
- A niech sobie myślą co chcą - prychnął Luke.
- Dobra. Plan jest następujący: pójdę do łazienki się ogarnąć i dopiero potem wrócimy na dół, okey? - zapytałam, a chłopak skinął głową i mnie puścił. Szybkim krokiem ruszyłam do pomieszczenia. Gdy do niego weszłam i stanęłam przed lustrem, przeraziłam się. Makijaż był rozmazany po całej twarzy. Wyglądałam jak panda. Szybko zmyłam make-up, a że nie chciało mi się robić nowego, wróciłam tak do pokoju. Chłopak na mój widok się uśmiechnął.
- Mówiłem, że lepiej będziesz wyglądać bez makijażu - no tak. Złapałam go pod rękę i razem wróciliśmy na dół. Towarzystwo zdążyło przenieść się już do salonu.
- Wszystko dobrze Lilianno? - ha! Matka mojego ex martwi się o mnie bardziej, niż moja własna.
- Tak, po prostu źle się poczułam. Wzięłam tabletkę i jest już lepiej - powiedziałam z bladym uśmiechem. Usiedliśmy na kanapie i przysłuchiwaliśmy się rozmowie. Po około godzinie postanowili się zbierać. Odprowadziłam ich do drzwi i się ze wszystkimi pożegnaliśmy.
- Ja też będę się już zbierał - powiedział Luke, gdy wszyscy już wyszli. Była już 18:20, więc nie miałam mu tego za złe.
- Ok - odpowiedziałam z bladym uśmiechem i się do niego uśmiechnęłam. A ja myślałam, że on jest dupkiem jakich mało. Chłopak przytulił mnie na pożegnanie, a ja odwzajemniłam ten gest. Szczerze? Od razu zrobiło mi się lepiej. I pomyśleć, że to od zwykłego przytulenia. Gdy się od siebie oderwaliśmy jeszcze raz się uśmiechnęliśmy, a on odwrócił się w stronę drzwi. Już miał wychodzić, gdy nagle się zatrzymał.
- W razie czego dzwoń - powiedział z szelmowskim uśmiechem i wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi, a gdy się odwróciłam podskoczyłam z zaskoczenia, ponieważ za mną stała moja mama.
- Bardzo miły chłopak - powiedziała z uśmiechem i poszła do swojej sypialni. What? No dobra. Ruszyłam w stronę swojego pokoju. Kiedy byłam już w środku mój wzrok przykuł wazon z liliami od Luke'a, a raczej karteczka, która była obok niego.

Even when the sky is falling down
Even when the earth is crumbling 'round my feet
Around my feet

And if we eart ends up crumbling down to it's kneesm baby
We just gotta get out
And If these skyscrapers, tumble down and crash around, baby
We just gotta get out

Pamiętaj o tym
Luke

To jest prześliczne! Musiał to tu położyć, kiedy byłam w łazience. Jeszcze raz przeczytałam tekst i się uśmiechnęłam. Ze słowami Luke'a w głowie poszłam pod prysznic i przebrałam się w piżamę. Przed snem przeczytałam tą karteczkę jeszcze raz, po czym oddałam się w ramiona morfeusza.



Uwielbiam tą fotkę!

No dobra, czas zacząć ( chyba smutne ) informacje.

Wakacje
Wiem, że jeszcze trochę nam do nich zostało, ale chciałam już teraz poruszyć ten temat.
W lato wyjeżdżam (prawdopodobnie) i nie będę miała internetu. Chciałam napisać kilka rozdziałów w przód, ale ostrzegam, że byłby to 1 rozdział na 2 tygodnie, czyli łącznie 4 rozdziały przez lato.
Dlaczego w takich odstępach?
Bo chciałabym pisać tę historię na bieżąco, a nie uśmiecha mi się napisanie 8 rozdziałów, a po powrocie z wakacji sytuacja pt. ,, nie wiem co napisać, bo zbyt długo mnie nie było i nie pamiętam 8 rozdziałów''. Tak, wiem. Mogłabym je nadrobić i przeczytać, ale to nie to samo.
Po prostu chce być na bieżąco z akcją, żeby rozdziały były lepsze.
Mam nadzieję, że to zrozumiecie.

Komentarze
Hmm. I tu sprawa jest bardziej skomplikowana. 
Chciałabym, aby każdy kto czyta to opowiadanie skomentował je chociaż pod tym postem. Nie mówię tylko o osobach, które mają konto Google +, ale także o anonimach. Wystarczy zwykły komentarz o treści ,, czytam ''. Nie musicie się rozpisywać, ani dawać żadnego podpisu.
Jeżeli nie chcecie pisać komentarza to możecie po prostu wziąć udział w ankiecie i zaznaczyć ,, czytam, ale nie komentuje''.
Chciałabym zobaczyć po prostu ile osób czyta to opowiadanie przy dziennej średniej wyświetleń ponad 120.

Wiem, że to dosyć długa notka pod postem, ale to dla mnie naprawdę ważne. 
Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.

7 komentarzy:

  1. OJEJEJJEJEJEJJEJEJEJJE LUKUŚ TAKI SŁODZIUTKI ŻE AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW CHCIAŁABYM TAKIEGO W DOMU! Ja oczywiście czytam i komentuje co widać . Szkoda że wyjeżdżasz na wakacje, no ale chyba jakoś to przetrwam :') Wspaniały rozdział, z resztą jak każdy! Wiesz że Cię kocham, i to ff? Nie mogę się doczekać następnego! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Lukusia... No cóż, ja nic nie spileruje, ale też chciałabym takiego ;)
      Na wakacje wyjeżdżam, ale mam plan wzięcia pakietu internetu na komórkę. Inaczej bym chyba nie wytrzymała :)
      PS. Ja też uwielbiam ciebie i Just Be <3

      Usuń
  2. AWWWWWW! FANGIRLING POZIOM HARD!
    Luke taki słodziaśny *o* Mogę takiego prosić dla mnie?
    Do tego Gotta Get Out! *o*
    A to zdjęcie...jestem w niebie. Oficjalnie zwaliłaś mnie z nóg.
    To ff jest cudowne, tak jak ty! Podoba mi się to jak piszesz i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. I mam nadzieję, że jakoś uda ci się w wakacje dodać kilka rozdziałków.

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG Jaka ty jesteś miła!
      Jeżeli chodzi o Luke'a... Mam już na niego 2, a właściwie 3 zamówienia (jeśli liczyć też mnie).
      Na zdjęcie trafiłam przypadkiem i się w nim zakochałam <3
      Jeszcze raz dziękuje <3

      Usuń
    2. PS. W wakacje pojawią się minimum 4 rozdziały :)

      Usuń
  3. Cudowny rozdział. Przepraszam ale nie umiem za bardzo się rozpisywać tak więc piszę że uwielbiam tw opowiadanie. Życzę weny i czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest cudowny <3 komentowałabym wcześniej ale jestem strasznym leniem i nie chciało mi się :) Ale ten rozdział jest taki awawaaaaa !!! że musiałam
    Ari <3

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz da mi niesamowitego kopa i sprawi, że następny rozdział będzie dłuższy i lepszej jakości ;)
Na każdy komentarz odpisuje :)