9 maja 2015

Rozdzial 5 cz.1

Sorka, że taki krótki, ale chciałam wstawić wam rozdział w moje urodzinki, więc oto i on! ( pomińmy fakt, że cz.2 wstawię pewnie około wtorku )
Obowiązkowa ( krótka ) notka pod rozdziałem!


,,How did we end up talking?''

Jest godzina 8:00, a ja obudziłam się dokładnie półtorej godziny wcześniej. Jak na razie dzień zapowiada się świetnie, bo kilka minut dostałam sms'a od Ash'a. Napisał mi, że mama Luke'a dostała informację, iż dzisiaj nie będzie pani od historii. Z tego powodu mam zajęcia od 9:50. Postanowiłam wykorzystać ten czas, aby ,,zorientować się w terenie''. W jaki sposób? Około wpół do ósmej weszłam na twitter'a. I wiecie co mnie najbardziej irytowało? To, że co chwilę ktoś wysyłał tweeta o hasztagu #PolandNeeds5SOS. O co tu chodzi? Już miałam wpisać sobie to całe ,,5SOS'' w wyszukiwarce, gdy zadzwonił mój telefon.
- Cześć Ashton
- Hejka. Mam małe pytanko. Czy mógłbym przyjechać do ciebie z chłopakami za około 20 minut? - zaskoczył mnie tym pytaniem. To trzeba przyznać. Jednak zanim zdążyłam nad tym pomyśleć słowa same wypłynęły z moich ust.
- Jasne, nie ma sprawy - co Irwin ze mną zrobił?! Pewnie pytacie się teraz siebie o co mi chodzi. Mianowicie nigdy, ale to nigdy nie zaprosiłam nikogo do domu. Znaczy, oprócz mojego byłego, byłej przyjaciółki, i 3 ,,przyjaciółek'' z podstawówki. Ten facet zdecydowanie źle na mnie działa. W każdym razie postanowiłam się ubrać, bo byłam jeszcze w piżamie. Podeszłam do szafy i trochę w niej pogrzebałam, a gdy wybrałam już strój, przebrałam się w pokoju, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Akurat w chwili, gdy skończyłam się czesać zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się dosyć dziwny widok. Mianowicie 4 chłopaków, jeden z nich ma różowe włosy ( Michael ), drugi lekko rude ( Luke ), trzeci ma fioletowe pasemko ( Calum ), a czwarty dwa serduszka na policzkach ( Ashton ). Mimowolnie zaczęłam się śmiać i odsunęłam się lekko od drzwi, aby wpuścić ich do środka. Gestem ręki zaprosiłam ich do salonu, a sama poszłam do kuchni po coś do picia i trochę słodyczy. Położyłam je na stoliku i spojrzałam na moich gości.
- Okej. Zacznijmy od jednego prostego pytania. Co się wam stało? - normalnie pewnie bym o to nie zapytała, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Oni spojrzeli na siebie nawzajem i niemal jednocześnie powiedzieli jedno słowo, na którego brzmienie strzeliłam facepalma.
- Zakład - serio?! Założyli się o coś tak głupiego? Jedno słowo komentarza: idioci.
- A kto przegrał? - kiedy skończyłam mówić oni się roześmiali - No co? - przecież któryś z nich musiał przegrać, co nie?
- Tak jakby wszyscy przegrali - powiedział Luke. What? Serio?
- Jakim cudem wszyscy przegraliście? - wszyscy chłopcy jak na zawołanie spojrzeli się na Luke'a, a on westchnął.
- Ashton założył się ze mną, że jeśli nazwę cię jakimś przezwiskiem to się wkurzysz. Ja założyłem się z nim, że zrobisz mi z tego powodu scenkę, a on się zgodził - zrobił krótką przerwę - Calum założył się z Michaelem, że będziesz niższa od jego jego dziewczyny, a Michael się z tym nie zgadzał. Założył się pod warunkiem, że Cal założy się z nim, że po tym jak nazwę cię jakimś przezwiskiem wkurzysz się na cały dzień. No i każdy przegrał. Ja, ponieważ się wkurzyłaś, Ashton, bo zrobiłaś mi scenkę, do tego dochodzi fakt, że jesteś wyższa od dziewczyny Hood'a i byłaś wkurzona przez resztę dnia - powiedział na jednym wydechu, a ja jednocześnie chciałam się na nich obrazić i zacząć się śmiać. Obrazić, ponieważ się o mnie zakładali, a śmiać, bo to całkiem niezła historia.
- No dobra, udawajmy, że to normalne - powiedziałam powoli, a oni się uśmiechnęli.
- A tak z innej beczki, to fajna hata - słysząc Luke'a nie mogłam powstrzymać śmiechu. Nie wiem dlaczego. Lubiłam mój dom. Z zewnątrz wglądał niepozornie, a wewnątrz był siedzibą nowoczesnych sprzętów. No, przynajmniej we wszystkich pomieszczeniach oprócz mojego pokoju i łazienki. Ja chciałam mieć ciepły i przytulny pokój, a nie biało-czarną sypialnię biznesmenów.
- Dzięki. Możemy porozmawiać? W cztery oczy - nie wiedziałam czy się zgodzi, ale jak to się mówi - ryzyk fizyk, do odważnych świat należy.
- To my poczekamy w samochodzie - powiedział Ashton i razem z chłopakami wyszedł z domu. I zostaliśmy sami. Co prawda zrobiło się trochę niezręcznie, ale jednak zdobyłam się na odwagę i zaczęłam tę rozmowę.
- Co do wczorajszej sytuacji... Strasznie mi głupio, bo wcale tak nie myślę. Zareagowałam zbyt gwałtownie, bo nie mam zbyt dobrych wspomnień z tym całym ,,słoneczkiem'', ale ty o tym nie wiedziałeś, a ja po prostu się wkurzyłam. Przepraszam - powiedziałam ze spuszczoną głową. Ha! Piękne przeprosiny. Nawet nie spojrzałaś mu w oczy. Brawo! Nurtująca cisza trwała jeszcze przez jakiś czas zanim chłopak jej nie przerwał.
- Nic nie szkodzi. Ja też głupio się zachowałem przez ten zakład. Nie wiedziałem, że to cię aż tak wkurzy. Sorry - był skrępowany, to widać. Gdy zaczął mówić drapał się po karku, a gdy skończył zrobił minę słodkiego szczeniaczka. Matko-o-o. Jakim cudem on tak świetnie odwzorowuje takie małe, słodkie stworzonko?
- Nie ma sprawy. Ty przeprosiłeś, ja przeprosiłam, więc może zacznijmy od nowa - wyciągnęłam do niego rękę - Lilianna Whiskins - Luke z uśmiechem odwzajemnił ten gest.
- Luke Hemmings - Hemmings, Hemmings. Coś mi mówiło to nazwisko... Ale problem w tym, że nie wiem co. Może coś wpadnie mi do głowy na zajęciach. Po rozmowie, poszłam szybko po torbę do mojego pokoju i wróciłam do chłopaka. Razem wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę samochodu. Usiedliśmy z tyłu, obok Caluma, który pisał coś na swoim telefonie. Postanowiliśmy mu nie przeszkadzać i zaczęliśmy gadać z resztą o szkole. Co chwilę śmiałam się z opowieści chłopaków na temat nauczycieli. W końcu temat zszedł na wczorajszy dzień.
- Na serio nie wiedziałaś, ze to szkoła muzyczno-taneczna?! - Luka najwyraźniej bardzo zdziwił ten fakt. Zresztą nie tylko jego. Żaden z nich się tego nie spodziewał. To było widać.
- Moi rodzice nie...- zanim zdążyłam skończyć w radiu zaczęła lecieć piosenka. I to nie byle jaka piosenka, ale ta sama co w pierwszym dniu szkoły, kiedy Ashton podwoził mnie do szkoły! Chłopak już chciał zmienić stację, ale mu na to nie pozwoliłam.
- O nie mój panie. Wiecie co chłopaki? Mam ochotę zaśpiewać, co wy na to? - spojrzeli na mnie jak na wariatkę, ale jednak po chwili zaczęli śpiewać razem ze mną.

How did we end up talking in the first place?
You said you liked my Cobain shirt
Now we're walking back to your place
You're telling me how you thought that song
About living like a prayer
I'm pretty sure that we're halfway there
But when I wake up next to you I wonder how
How did we end up here?

Call me lucky 'cause in the end
I'm a six and she's a ten
She's so fit, I'm insecure
But she keeps coming back for more 

How did we end up talking in the first place?
You said you liked my Cobain shirt
Now we're walking back to your place
You're telling me how you thought that song
About living like a prayer
I'm pretty sure that we're halfway there
And when I wake up next to you I wonder how
How did we end up here?

How did we end up,
How did we end up here?

How did we end up,
How did we end up here?

Wiedziałam! Śpiewali dokładnie tak jak wokaliści w radiu! Chwileczkę... Przecież to oni! To ich piosenka! OMG!
- To wasza piosenka! Wiedziałam, że coś mi tu nie gra! - uśmiechałam się z wyższością czekając, aż chłopaki coś powiedzą. Oni patrzyli na mnie zmieszani i wysiedli z samochodu, bo akurat podjechaliśmy pod budynek. Następnie ruszyliśmy w stronę szkoły. Czekałam i czekałam, a chłopacy wciąż milczeli. W końcu się zatrzymałam.
- Macie zamiar w ogóle coś powiedzieć? - szczerze? Ich milczenie mnie irytowało i to bardzo. Chłopcy popatrzyli na siebie z niepewnością.
- No bo chodzi o to, że... - już miał zacząć wyjaśniać, gdy nagle coś, a raczej ktoś mu w tym przeszkodził.
- Słyszeliście nowinę? - zapytała zdyszana Isabella. Chyba musiała biec całą drogę, bo miała czerwone wypieki na twarzy.
- Jakiej nowinie? - chłopacy wyglądali na zainteresowanych, ale czułam, że po prostu cieszyli się, że nie musieli mi nic wyjaśniać. Mimo wszystko zrobiło mi się trochę smutno z tego powodu, ale postanowiłam skupić się na słowach mojej koleżanki z klasy.
- Co miesiąc jest organizowane kilka akcji tematycznych w szkołach artystycznych, a jako, że nasza placówka do takowych należy my również jesteśmy w to wmieszani. W piątek wszyscy mają się ubrać według danego tematu. Ma on być wywieszony po lekcjach - pierwsze dwa zdania zdecydowanie były skierowane głównie do mnie, bo zgaduję, że chłopcy o tym wiedzieli.
Miesiące tematyczne? Może być ciekawie. W mojej starej szkole nigdy tego nie było, więc to dla mnie nowość. Nie mogłam się już doczekać końca lekcji. Zanim się obejrzałam chłopcy poszli na drugi koniec szkoły z komentarzem ,,musimy iść, bo się spóźnimy''. Ja zaś zostałam zaciągnięta przez Isabellę do sali od j.angielskiego. Zajęci minęły nam jak z bicza strzelił, jednak martwiło mnie to, że chłopcy najwyraźniej mnie unikali. Nie mogłam znaleźć ich na żadnej przerwie. Może ich czymś uraziłam? Ale czym? Nie powiedziałam nic, co mogłoby im sprawić przykrość. Chyba.
W każdym razie, gdy skończyłam lekcje skierowałam się w kierunku tablicy ogłoszeń. Konkursy, koła dodatkowe... Jest!

Temat miesiąca: Zmiana w przyjaciela.
             Zasady są proste. Dziewczyny wcielają się w rolę swojego męskiego przyjaciela i na                       odwrót. Wszystkie triki dozwolone! Chłopcy niech wskakują w sukienki. Dziewczyny,                      was czeka miesiąc bez makijażu! Wszyscy liczymy na wasz wkład w ten projekt.                               Pokażmy wszystkim, że nie ważna jest płeć a umiejętności i poczucie humoru! A, i nie zapominamy jeszcze o kreatywności!
UWAGA: Każdy ,,klon'' zostanie porównany z oryginałem!
Miłej zabawy!

Niżej była rozpiska, kiedy jaka klasa przedstawia swoje pomysły. Moja klasa, miała termin na piątek. To będzie niezapomniany dzień! Już wiedziałam za kogo ,,się przebiorę''. Gdy odwracałam się, aby wyjść ze szkoły wpadłam na kogoś i gdyby nie refleks tej osoby pewnie bym się wywaliła. 
- Dzięki... Luke - mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok.
- Nie ma sprawy. Masz już pomysł za kogo się przebierzesz? - zapytał wskazując brodą tablice.
- Tak, ale to będzie niespodzianka - powiedziałam, a na widok jego miny zachichotałam. To się chłopacy zdziwią. Razem wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się w stronę samochodu Ashtona, gdzie stała już reszta.
- Macie już pomysł na przebranie? - no tak. Luke tylko o tym.
- Nie, a ty? - dobre pytanko Ashton. Hemmings spojrzał się na niego, a na jego usta wpłynął sprytny uśmiech.
- Tak, chyba tak, ale trochę zajmie mi znalezienie stroju - próbowałam wyobrazić go sobie w sukience, ale po prostu nie potrafiłam.
- Co wy na to, żeby jechać na pizzę - Matko! Calum się odezwał! Nie żeby coś, ale nie pamiętam, żeby cokolwiek dzisiaj powiedział. Od rana wgapiał się w ekran telefonu. Może jest uzależniony? Nie, na pewno nie. Tak czy siak, wszyscy wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy jechać, jak mniemam, w stronę pizzerii. Chłopcy zaczęli debatować o tym kto, za kogo się przebierze. Nagle Luke odwrócił się w moją stronę.
- Masz jakieś wianki do pożyczenia? - zapytał, a ja oniemiałam. What! No dobra, to jest dziwne.
Chciałam odpowiedzieć, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo - Matko! Jestem dzisiaj rozchwytywana. Normalnie jakaś gorąca linia czy co.
- Cześć. Możemy pogadać? - o nie, to nie może być prawda. To nie ON. To nie może być prawda.
- Lilis? - a jednak. Tylko jedna osoba mówiła do mnie tym zdrobnieniem, a był to James Olson. Osoba, która zniszczyła mi życie - mój były chłopak.



Cześć!
Mam dla was 2 sprawy.
Po pierwsze: Dziękuje wam z całego serducha <3 Z rozdziału na rozdział pojawia się coraz więcej komentarzy! Jesteście wielcy.
Po drugie: Informowani. Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach na blogu napiszcie mi o tym w komentarzu i podajcie swój e-mail, twitter czy jakiś inny kontakt na który mam wam wysyłać info.
Z mojej strony to wszystko. 
Zapraszam do komentarzy.

PS. Tak wiem, hańba mi, ze taki krótki, ale po prostu musiałam skończyć w tym momencie, bo bym chyba kręćka dostała XD

6 komentarzy:

  1. Omaj gasz.Zawsze gdy czytam ff moich czytelników i robią dramatyczne zakończenia mam wrażenie że się na mnie odgrywają bo ja prawie zawsze je daje XD
    Rozdział wspaniały, nie wiem co ten świniak James od niej chce,ale lepiej niech zostawi ją w spokoju i nie niszczy jej życia!
    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANA! (Jeszcze raz XD) Sto lat i takie tam XD Mam nadzieję że ten będzie dla Ciebie wspaniały! :)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Znasz mój twitter :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do informowania, to nie ma sprawy! A co do odgrywania... Możliwe, możliwe :) James niestety nie jest typem faceta, który łatwo się poddaje, ale ja nic nie mówię. To czy się odczepi czy nie, jest sprawą drugiej części.
      Dziękuje za życzonka urodzinowe <3

      Usuń
  2. Naprawdę genialny rozdział w sumie jak zawsze :) nie mogę doczekać się next ♡♡♡♡ i przede wszystkim WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJ LEPSZEGO ♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za życzonka <3 A next możliwe, ze pojawi się już w poniedziałek.
      Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :)

      Usuń
  3. Zostałaś nominowana do LBA, więcej szczegółów---->http://darcys-magical-secrets.blogspot.com/2015/05/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG! Dziękuje ci z całego serducha! Już sprawdzam.
      Jeszcze raz dziękuje <3

      Usuń

Twój komentarz da mi niesamowitego kopa i sprawi, że następny rozdział będzie dłuższy i lepszej jakości ;)
Na każdy komentarz odpisuje :)