7 sierpnia 2015

Rozdział 22

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału :( Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie i że to wam zrekompensowałam :)
Dziękuję za tyle komentarzy <3 

~Lily POV~

- Przepraszam, że przeszkadzam panno Whiskins, ale nie przynoszę zbyt dobrych wieści...- powiedział a ja od razu razy poczułam niepokój.
- Podczas, gdy leżała pani nieprzytomna przeglądaliśmy pani papiery, a nasze pielęgniarki robiły podstawowe badania. Zauważyliśmy coś...można by rzec, iż niepokojącego i chcielibyśmy zrobić pani rentgen czaszki i parę padań - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi. Rentgen czaszki?
- Ale po co? - zapytał Ashton. On chyba również nie rozumiał za bardzo o co chodzi.
- Zazwyczaj ludzie mają bardziej rozwiniętą lewą półkulę mózgu. Prawą natomiast trzeba, że się tak wyrażę, wyćwiczyć. Wiele ludzi, którzy mieli bardziej rozwiniętą prawą półkulę mózgu, miało problem z psychiką. Brało narkotyki czy piło alkohol. Nie było zbyt lubiane w towarzystwie lub po prostu było zamknięte w sobie. Z tego co widziałem w twoich aktach nie miałaś żadnego takiego problemu, a to, że teraz są z tobą twoi przyjaciele tego dowodzi - zakończył, a ja dalej nic nie rozumiałam.
- A mógłby pan to jakoś rozwinąć?
- Chodzi o to, że ty moja droga masz bardziej rozwiniętą prawą półkulę niż lewą, a to jest rzadko spotykane. Dla pewności chcemy po prostu zrobić kilka badań - wyjaśnił, a ja miałam mętlik w głowie. Ugh. Dlaczego zawsze mnie spotykają takie niuanse?
- No dobrze - powiedziałam niepewnie, a on uśmiechnął się pocieszająco.
- Pielęgniarki zaraz wszystko przygotują - poinformował i wyszedł, a schowałam twarz w dłoniach.
- Będziesz płakać? - usłyszałam lekko przestraszony głos Lucasa i się zaśmiałam.
- A ty co? Boisz się? - zapytałam z rozbawieniem.
- Nie po prostu czuję się niezręcznie, gdy kobieta płacze - odparł, a ja miałam ochotę wybuchnąć jeszcze większym śmiechem.
- Przecież już widziałeś mnie płaczącą - zauważyłam.
- Ale to co innego - i tymi słowami ,,zakończył'' ten temat.

******

Jest godzina 15:30, a mi wciąż nie pozwolili zobaczyć taty. Po moich ,,badaniach'' próbowałam podpytać pielęgniarki, ale one delikatnie mnie poinformowały, iż nie są upoważnione do zdradzania takich informacji. Moja mama również jeszcze nie wróciła. Aktualnie razem z chłopakami siedziałam w samochodzie Hemmings'a, ponieważ oni postanowili, iż cytuję ,,nie ma sensu dłużej czekać. Ashton poprosił panią z recepcji i zadzwoni do ciebie zaraz po tym, jak twój tata się obudzi''. Byłam tym nieco zirytowana, ale pozwoliłam im zaprowadzić się do samochodu. W ciszy jechaliśmy do mojego domu, a ja wciąż zastanawiałam się jak to możliwe. Mój tata zawsze był uważnym kierowcą. Nigdy nie przekroczył dozwolonej prędkości, nie przeoczył znaku stopu, ani nic. Gapiłam się przez okno, ale nie zwracałam zbytnio uwagi na obraz, który widziałam. Nagle poczułam dłoń Luke’a na swoim ramieniu. Spojrzałam się na niego.
- Już jesteśmy – wyjaśnił, a ja kiwnęłam głową i otworzyłam drzwi. Gdy tylko stanęłam na chodniku zachwiałam się i upadłabym, gdyby nie Ashton. Pomógł mi stanąć, a gdy zobaczył, że wciąż się chwieję – wziął mnie na ręce. Nie miałam siły się stawiać i protestować. Calum otworzył nam drzwi, a Irwin zaniósł mnie do pokoju. Chłopcy szli za nami. Luke odgarnął koc, a ,,mój porywacz’’ położył mnie na łóżku. Potem już nie zwracałam na nic uwagi. Wiem tylko, że zostałam przykryta pledem, a potem…zasnęłam.

******

Nagle poczułam dłoń na policzku. Czułam się odrętwiała i wyciśnięta z emocji.
- Będzie dobrze Lily. Musi być – usłyszałam miękki i jedwabisty głos. Nie potrafiłam rozpoznać, do kogo należał. Wiedziałam jednak, że ktoś się o mnie martwi. Owa osoba złożyła pocałunek na moim czole. Potem już nic nie
czułam.

******

- Ej. Pobudka syrenko – usłyszałam jakiś głos, ale uparcie go ignorowałam – promyczku, iskierko, lisico, tancerko, słoneczniku – dobra, chyba ktoś chciał mnie wkurzyć…– kucyku pony -…i właśnie mu się udało.
- Czego chcesz zła istoto zrodzona z cienia irytka – mruknęłam. W odpowiedzi usłyszałam śmiech.
- Jeżeli ktoś jest tu kucykiem pony, to na pewno ty, idioto – ten głos rozpoznałabym wszędzie.
- Lepiej idź pomóc Calum’owi, smerfie – no tak. Luke i Ashton. Poczułam jak materac ugina się pod ciężarem któregoś z nich. Lekko uchyliłam powieki i zobaczyłam niebieskie jak ocean atlantydzki oczy Hemmings’a. Lekko przekręciłam głowę i spojrzałam na Irwina.
- Jak się czujesz? – zapytał.
- Wypruta z emocji, więc chyba jest okey. Nie czuję ani bólu, ani szczęścia, czyli jest dobrze – powiedziałam.
- Czyli nie jest dobrze – poprawił mnie Luke, a ja przewróciłam oczami. Chciałam usiąść, ale za dobrze mi to nie wychodziło, więc mi pomógł.
- Co się stało?
- Zasnęłaś. Postanowiliśmy, że lepiej cię nie zostawiać, więc każdy z nas po kolei wrócił do domu, żeby się przebrać. Można powiedzieć, że mieliśmy trzyosobowe warty – wyjaśnił z lekkim uśmiechem, a ja pokiwałam głową.
- A moja mama?
- Nadal nie wróciła. Wziąłem jej numer z twojej komórki, ale nie odbierała – na jego słowa posmutniałam. Bardzo się o nią martwiłam. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że dotknął bez pozwolenia mojego telefonu. A propos. Jak na zawołanie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Irwin podał mi komórkę.                               
Jack: Spotkamy się?
Westchnęłam i odpisałam:
Ja: Możesz przyjść do mnie? Chcę ci kogoś przedstawić J     
Jack: Spoko. Zaraz będę ;-)
Najwyższy czas, żeby przedstawić go chłopakom. Musiałam mieć dość dziwną minę, bo usłyszałam pytanie Ashtona:
- Wszystko okey?
- Tak. Zaraz poznacie mojego przyjaciela z Polski – uśmiechnęłam się, a on spojrzał się na mnie zdziwiony, jednak nic nie powiedział. Za to spojrzał się na Lucasa. Podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam, ze chłopak nagle się spiął.
- Luke, polubisz Jacksona. To fajny chłopak – powiedziałam, a on westchnął i uśmiechnął się. Nie wiem, czy zdawał sobie z tego sprawę, ale był to najsztuczniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. Wstałam z łóżka i chwiejnie do niego podeszłam, po czym go przytuliłam.
- Chciałabym, żeby moi przyjaciele się lubili – chyba za bardzo go to nie ucieszyło, ale odwzajemnił uścisk. Po chwili usłyszałam, że drwi od pokoju się otwierają i cicho zamykają.
- Wiem, ale po prostu go nie lubię. Nic na to nie poradzę – odparł, a ja prychnęłam.
- Nawet go nie znasz.
- Ale się do ciebie przystawia – zdziwiły mnie te słowa. Jednak nie mogłam go o nic zapytać, bo wyszedł z pokoju, ale zatrzymał się w progu.
- Zaraz będzie obiad. Jakbyś potrzebowała pomocy w schodzeniu po schodach to zawołaj – powiedział i wyszedł. Zostawił mnie skołowaną.
Luke był zazdrosny?
Przecież…chwila.
Kiedy James do mnie zarywał, on się wściekał.
Kiedy byłam smutna, on od razu mnie pocieszał.
Kiedy zobaczył mnie z Jackiem, był wkurzony.
Przykryłam usta dłonią i wydałam z siebie zduszony krzyk.
Luke był zazdrosny! Luke był zazdrosny o  m n i e !
Nie, chwila! Musi być jakieś logiczne wytłumaczenie! Przecież, ktoś taki jak on, nie może być zazdrosny o mnie! On jest gwiazdą rock’a, jest fajny, przystojny, słodki, czarujący, energiczny, z poczuciem humoru, opiekuńczy, miły… to w każdym razie nie moja liga. Usiadłam na łóżku, bo zrobiło mi się duszno i słabo. Jak to możliwe? Ugh!
- Lily, idziesz? – usłyszałam jak Mikey pyta się mnie zza drzwi. Wdech i wydech, wdech i wydech.
- Chwila! – sama nie wiem dlaczego to mną tak wstrząsnęło. Chwila! To szok. Tak, to na pewno szok. Jeszcze raz wpuściłam i wypuściłam powietrze z płuc, po czym otworzyłam drzwi.
- Wszystko okey?
- Jasne – mruknęłam, bo nadal pamiętałam jak nazwał mnie kucykiem pony. On tylko pokręcił z politowaniem głową i złapał mnie w pasie. Dość powoli schodziliśmy po schodach, aż w końcu doszliśmy do jadalni. Spojrzałam się podejrzliwie na chłopaków, bo na stole stało pięć misek rosołu. Luke na mnie nie spojrzał, Ash podrapał się po karku, a Calum odchrząknął.
- Nie jesteśmy genialnymi kucharzami, ale znaleźliśmy jakieś książki. Tylko, błagam nie wchodź w najbliższym czasie do kuchni – poprosił, a ja spojrzałam na niego przerażona. Co oni zrobili?! Michael pomógł mi usiąść, a po mnie usiadła reszta. Każdy z nas patrzył się z powątpiewaniem na swoją miskę, aż Hood westchnął i sięgnął po łyżkę. Patrzyliśmy z napięciem jak smakuje zupy i czekaliśmy na chwilę, w której ja wypluję i ogłosi zakażenie żołądkowe. Tak się jednak nie stało.
- Nawet niezłe – powiedział.
- No dobra, ale ostrzegam Hood: jeśli się okaże, że się potrujemy, to ty płacisz za nasze pogrzeby – zagroził Hemmo, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Wszyscy zaczęli jeść, a ja musiałam oddać Calum’owi honor. Na serio nieźle mu to wyszło. Po skończonym posiłku chłopcy poszli posprzątać, a Cal pomógł mi dojść do salonu. Sama nie wiem, dlaczego byłam teraz taka słaba, ale chłopcy byli na serio kochani.

~*~*~*~

- Jesteś idiotą, jeśli myślisz, że pozwolę ci wygrać!
No tak. Chłopcy pomyśleli, że dobrze by było poprawić mi trochę humor, więc wzięli się za granie w Dance Central. To był niezapomniany widok. Co prawda widziałam różne filmiki w necie np. jak tańczyli do bamboleiro i gwałcili krzesła, ale…to biło wszystkie inne na głowę. Akurat Luke walczył z Ashtonem. Biedny Irwin nie miał szans, bo okazało się, że lekcje tańca zrobiły swoje. Mimo, że do jakiegoś poziomu zostało mu…trochę…dużo czasu, to na serio nieźle sobie radził. Mieli wyczucie rytmu, a to jest wielki plus.
- Ta…jasne Hemmings. Każdy wie, że jestem królem freestylu – odparował Irwin, a ja przewróciłam oczami. Dwa byki na corridzie. Akurat tańczyli do jednej z tych hinduskich piosenek, które tak uwielbiałam. Skończyli, a ja zaczęłam klaskać. Lucas wygrał, ale Ashtonowi niewiele do niego brakowało.
- Ja…pasuje – wysapali w tym samym momencie, a ja się zaśmiałam. Mikey i Calum poszli do domów, bo ich rodzice się uparli. Zostałam sama z Hemmo i Irwinkiem, ale mi to nie przeszkadzało. Wyłączyłam PlayStation, a chłopcy w tym czasie usiedli na kanapie.
- To co teraz robimy – zapytałam z uśmiechem, ledwo panując nad śmiechem.
- Pas! – obydwoje krzyknęli a ja się zaśmiałam. Nagle zadzwonił telefon Ash’a.
- Cześć mamo…acha…okey…chyba dobrze…tak…wciąż jest osłabiona…no dobrze…Luke…tak…jasne…dobrze mamo…przekaże…to cześć – zakończył i westchnął.
- Musze jechać. Jutro ma przyjechać jakiś wujek i ciocia z Ameryki. Mam zrobić zakupy i posprzątać. A! I mama kazała cię pozdrowić – wyjaśnił, a ja się uśmiechnęłam i pokiwałam głową.
- Też ją pozdrów – poprosiłam, a on kiwnął głową.  Podszedł do mnie, żeby pocałować mnie w policzek na pożegnanie. Kątem oka widziałam jak Luke się spina. Jest zazdrosny…,szeptała moja podświadomość. Po chwili wyszedł, a ja zostałam sama z Hemmingsem.
- To co robimy – zapytał po chwili niezręcznej ciszy. Udawał, że jest rozluźniony, ale widziałam jak patrzy się wszędzie, ale nie na mnie. Westchnęłam, bo nie chciałam, żeby nasza znajomość tak wyglądała, dlatego zrobiłam pierwszą lepszą rzecz, jaka przyszła mi do głowy. 
Pocałowałam go.


~*~*~*~

Pocałowali się! OMG! OMG! OMG! FANGIRLUJE! AAAA!
XD Calum aka masterchef.
Wy czytaliście ,,Każdy z nas patrzył się z powątpiewaniem na swoją miskę, aż Hood westchnął i sięgnął po łyżkę. Patrzyliśmy z napięciem jak smakuje zupy i czekaliśmy na chwilę, w której ja wypluję i ogłosi zakażenie żołądkowe’’, a ja się chichrałam pisząc to. Czułam się, jakbym pisała jakiś kryminał, horror lub coś w tym stylu.
No i widzicie?
Dzięki mnie wiecie więcej o biologii/medycynie/anatomii czy jak to się tam nazywa XD
Informacje wzięłam stąd --> Którą półkulę mózgu wykorzystujesz bardziej? | EMOCJONALNA
Poza tym zabijecie mnie, ale..szczerze mówiąc do końca zostało góra 35 rozdziałów. Ale to na serio GÓRA. Wiem, że to dużo czas, ale zleci jak z bicza strzelił, a wy mnie zabijecie na epilogu :D

7 komentarzy:

  1. Nareszcie ! Jeej ! Następny rodział dodaj szybko ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej wreszcie juz nie mogę doczekać się next wstawiaj szybko !!!♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle czekania ale warto <3

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! Świetny rozdział *-*
    To czekanie się opłaciło, zdecydowanie :>
    ONA GO POCAŁOWAŁA! To takie agnewdsoer *O*
    Czekałam na to ^^
    Kocham to opowiadanie tak bardzo bardzo <33
    Calum aka kucharz :O
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział x

    Pozdrawiam
    http://edge-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega rozdział. Lily dopiero się z czaiła że Luke się w niej podkochuje. I gdzie wizyta Jacka? Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMFG!!!!!! Pocałowali się nie mogę doczekać się kolejnego <3
    Ari<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekałam na ten pocałunek ^^ świetny rozdział i całe opowiadanie :) nie czytałam jeszcze fanfiction o takiej fabule :D czekam Z NIECIERPLIWOŚCIĄ nn <3 xoxo

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz da mi niesamowitego kopa i sprawi, że następny rozdział będzie dłuższy i lepszej jakości ;)
Na każdy komentarz odpisuje :)