30 października 2015

Rozdział 25

,,SPOILER'' ITP! 
Ten, kto zgadnie, dlaczego nie ma żadnych nawiązań do piosenek 5SOS z Sound Good Feels Good jest mistrzem w logicznym myśleniu
,, I'm too hot ''
Dedyk dla... wszystkich XD A co mi tam!

- Hejka kucyki - w pewnym momencie usłyszałam głos Michael'a, więc odwróciłam się za siebie. To co zobaczyłam...to powinno być ocenzurowane na +18.

Chłopak miał oczojebno, neonowo-różowe włosy, a kolczyk zamiast czarny, był…neonowo żółty! Ubrany był w koszulkę z pomarańczowym* motywem galaxy, legginsy w panterkę i neonowo-niebieskie adidasy. Stałam jak słup soli i wydawało mi się, że chłopcy też.
- M-M-Michael, coś t-ty zr-robił? – zapytałam jąkając się w szoku. Ten chłopak wyglądał jak wielka, oczojebna tęcza! A może on sam w sobie był wielką, oczojebną, tęczą?
- Szukam własnego stylu, a co u ciebie Pinky Pie? – dobra, gdyby nie to, że się tak ubrał, a ja byłam w szoku pewnie walnęłabym go w łeb za nazwanie mnie imieniem kucyka z My Little Pony.
- Aha, szukasz swojego stylu i dlatego postanowiłeś ubrać się jak nawiedzony hipis? – tsaa…Ashton chyba czytał mi w myślach.
- A żebyś wiedział, bejbe! – okey…nie żeby coś, ale musiałam zapytać:
- Mikey, czy ty…no wiesz…jesteś…inny? – szepnęłam do niego, a on wpadł w głupawe. Zaczął tarzać się ze śmiechu po podłodze, a wszyscy patrzyli się na niego jak na debila.
- A żebyś wiedziała. Nigdy nie zauważyłaś, że Luke jest sexy-flexi? – (Autorka: MUKE FOREVER! Tak, musiałam to napisać XD). Moja reakcja? Zaczęłam się śmiać jak chora psychicznie, a Calum i Ashton mi zawtórowali. Tylko Hemmings stal z kamienną miną.
- Clifford, ty idioto! – jęknął i potarł twarz dłońmi.
- Coś się stało? – wyżej wspomniany zapytał niewinnym głosem.
- Ja nie jestem taki. I ty doskonale o tym wiesz – oni sobie robili ze mnie jaja, czy co?
- Udowodnij - powiedział do Hemmingsa z cwanym uśmiechem. Patrzyłam na niego z niezrozumieniem pomieszanym z niestającym rozbawieniem, a po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra, obraca o 180 stopni i całuje mocno i namiętnie w usta. Chłopcy zaczęli klaskać i krzyczeć ,,gorzko, gorzko, gorzko!’’. Po chwili się od siebie odsunęliśmy i uśmiechnęliśmy. Luke chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. Ramię w ramię ruszyliśmy w stronę sali tanecznej. 
Michael-świr i pocałunek Hemmo na dzień dobry? To będzie ciekawy dzień.

******
Pierwszą lekcją był...taniec. Tak, moja pierwsza lekcja pod nadzorem Jack'a. Przed wejściem do sali rzuciłam w stronę Luke'a zaniepokojone spojrzenie, ponieważ zamiast naszej ,,standardowej'' muzyki do tańca klasycznego usłyszałam ,,Uptown Funk'' Bruno Marsa. Chłopak tylko posłał mi pokrzepiający uśmiech i lekko pchnął w stronę sali. 
- Heja ludziska! - z zaplecza wyszedł uśmiechnięty Jack - Jako, że kochanej pani Meakin dzisiaj nie ma, a ja nie mam zielonego pojęcia o tańcach towarzyskich - czy tylko ja tu wyczuwam kłamstwo na najniższym poziomie? On i brak nawet najmniejszej wiedzy o jakimś tańcu? - to dzisiaj zatańczymy coś szybszego. Mianowicie hip-hop - no tak. Chyba jestem Illuminati. Ale chwila! Ja nie mam stroju! Spojrzałam spanikowana na Lucasa, który był oazą spokoju.
- Wyluzuj i po prostu idź do szatni - ścisnął mnie lekko za rękę i poszedł w stronę męskiej przebieralni. Postąpiłam zgodnie z jego radą. Zdziwiłam się, bo gdy zajrzałam do torby zobaczyłam mój (dość stary, ale o dziwo dobry) strój do street'u. Szybko się przebrałam i mimowolnie spojrzałam na resztę dziewczyn. Tsa...zdecydowanie się wyróżniałam. Wszystkie miały na sobie obcisłe legginsy i kolorowe koszulki. Westchnęłam, związałam włosy w wysokiego kucyka i wróciłam na salę. Hemmings już tam był i akurat gadał z Pietersonem. Podeszłam do nich dość wolnym krokiem w nadziei, że uda mi się coś podsłuchać. Niestety marny ze mnie szpieg.
- Cześć mała. Co tam po szalonym tygodniu? - Jack przytulił mnie na powitanie, a potem ,,delikatnie'' popchnął mnie w stronę Lucasa, który zaśmiał się na ten gest i również mnie przytulił. Z tą różnicą, że on mnie nie puścił, ale objął w tali i trzymał przy sobie. I znowu w mojej głowie pojawiło się następujące pytanie: kim my właściwie dla siebie jesteśmy?
- Właśnie rozmawialiśmy na temat tego, jak pomóc ci wrócić do formy - zaczął nasz ,,instruktor'', a ja spojrzałam się na niego jak na idiotę.
- No nie patrz się tak! Przecież mówiliśmy, że ci pomożemy Pinky Pie - tsa. Odezwał się ,,rockman'', na której leci zhipizowany** Michael. 
Z racji, że wszyscy byli już w sali Jack postanowił, iż czas zacząć lekcję. To będzie masakra, podpowiadała mi kobieca intuicja, a jak wiadomo ona nigdy się nie myli.
- Najpierw pokaże wam układ, a wy go potem spróbujecie powtórzyć, okey? - wszyscy przytaknęli, a on się uśmiechnął - ale pamiętajcie, żeby dać z siebie wszystko, jasne? Zobaczę, że ktoś robi to byle jak, żeby tylko nie odstawać od reszty to zaraz zatańczy przed całym rocznikiem, a uwierzcie, że mogę to załatwić - dlaczego odniosłam dziwne wrażenie, że patrzył się głownie na mnie?
Tak czy siak chłopak w końcu zaczął tańczyć (dla chętnych układ z netu), a ja zaczęłam go przeklinać w duchu. Był to przerobiony układ, który tańczyliśmy kiedyś w szkole. Do tego był okropnie prosty! Miałam ochotę urwać mu łeb. Nie dość, że ten układ był głupi, to jeszcze prosty i na dodatek go znałam. On serio chciał mnie pogrążyć. A może raczej pomóc? W każdym razie ani trochę mi się to nie podobało. Kiedy skończył wszyscy zaczęli klaskać. Chyba nie muszę zaznaczać wielkiego entuzjazmu dziewczyn? Następnie kazał nam powtórzyć i włączył piosenkę od nowa. No cóż...zgadnijcie komu poszło najlepiej?  Niestety że względu na mój głupi instynkt dorzuciłam kilka, naprawdę ,,drobnych'' poprawek, ale i tak cała klasa gapiła się na mnie jak na jakiegoś mutanta. Cóż, taki mój urok. Zawstydzona podeszłam obok Hemmings'a, który stał z zadowolonym wyrazem twarzy. Puścił mi oczko, a ja w zamian pacnęłam go w ramię. Jack za to nie zwracał uwagi na zachowanie całej grupy i powiedział, że zaraz włączy muzykę i będzie nas krok po kroku uczył tego układu. W czasie tłumaczenia techniki Luke zrobił do niego dziwny gest, a on wręcz niezauważalnie skinął głową w jego stronę. Chwilę później zostałam delikatnie pociągnięta w stronę szatni.
- Przebierz się, a potem postaraj się wyjść tak, żeby nikt nie widział. Jack ich jakoś zajmie - zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć chłopaka już nie było. Westchnęłam i szybko ubrałam się w moje poprzednie ubrania, aby po chwili cichaczem czmychnąć z sali, podczas, kiedy cała grupa stała w kole dookoła Pieterson'a. Przed drzwiami czekał na mnie uśmiechnięty blondyn.
- O co tu do cholery chodzi? Nie możemy tak zrywać się z lekcji! - krzyknęłam szeptem w obawie, że ktoś nas przyłapie. Chłopak w odpowiedzi tylko zachichotał i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia ze szkoły. Nie widziałam sensu w dalszym zadawaniu pytań, bo po prostu wiedziałam, że mi nie odpowie. Niemało się zdziwiłam, gdy nie zobaczyłam samochodu Ashtona. Na początku myślałam, że może je prze parkował, ale nigdzie go nie było. Mojego przyjaciela najwyraźniej to zbytnio nie zaniepokoiło, bo po prostu otworzył mi od strony pasażera do swojego auta, a następnie sam zajął miejsce kierowcy. Już chciałam znowu podjąć próby wypytania go o wszystko, ale w radiu zaczęła lecieć jedna z piosenek, które po prostu uwielbiałam. Albo nie, poprawka. Uwielbiałam do niej tańczyć. Było to Coming Home. Pod głosiłam radio i zaczęłam śpiewać razem z wokalistą, pomimo tego, że to raczej nie była piosenka przeznaczona do śpiewania. Kątem oka zauważyłam jak Luke uśmiecha się i zaczyna nucić melodię, której jestem pewna, że nie znał. Chyba, że z jakiś imprez. I tak minęła nam cała droga. Śmialiśmy się, żartowaliśmy, a ja prawie zapomniałam, że zerwaliśmy się z lekcji. Prawie. Po jakimś czasie dojechaliśmy do wysokiego budynku z napisem ,,Hi or Hey Records''. Cholera, on chyba nie zabrał mnie na jakieś ich nagranie, co nie? Blondyn zaparkował, po czym wysiedliśmy z auta i weszliśmy. Hemmings najwyraźniej nie kłopotał się podejściem do recepcji, ale od razu pociągnął mnie w stronę windy. Czy on nie może mi po prostu mówić którędy mamy iść? Nie musieliśmy długo czekać, bo rozsuwane drzwi otworzyły się niemal od razu po naciśnięciu guzika. Chłopak wskazał, żebym weszła pierwsza. Westchnęłam i przekroczyłam ,,próg''. Chłopak zrobił to samo i nacisnął przycisk z cyfrą ,,6''. Trochę wysoko patrząc na mój lęk wysokości i liczbę okien w ścianach tego budynku od zewnątrz, ale wolałam tego nie komentować. Szerze mówiąc byłam strasznie spięta jednak postanowiłam wykorzystać sytuację.
- O co tu chodzi i czemu opuściliśmy lekcje? Tak nie można! - powiedziałam do niego w wyrzutem, a on spojrzał się na mnie z podniesioną brwią.
- Nie mów, że nigdy nie zdarzyło ci się iść na wagary - jego pewność siebie można było wyczuć na kilometr. Prychnęłam w odpowiedzi.
- A żebyś wiedział, że nie - mogłabym przysiąc, że w jego westchnięciu kryło się rozbawienie. I w tym momencie winda stanęła, a drzwi się rozsunęły. Wyszliśmy z kabiny i ruszyliśmy w stronę wskazaną przez chłopaka, który jakby instynktownie złapał mnie za rękę. Korytarz mimo, że był ciemny to wszystkie plakaty i obrazy z różnymi zespołami i solistami sprawiały, że stawał się dosyć ciekawy. Kroczyliśmy między jego ścianami w ciszy, a w tle leciała jakaś piosenka, której nie znałam. W końcu doszliśmy do końca drogi i stanęliśmy przed dębowymi drzwiami. Szczerze? Zupełnie nie orientowałam się, kiedy tu dotarliśmy.
- Witaj w naszym świecie - powiedział Luke otwierając drzwi. Widok był...po prostu wow. Nie było to takie zwykłe studio nagraniowe z wielką szybą, milionem guzików itp. To było coś w stylu mniejszego pokoju z dwoma kanapami i wzmacniaczami. Z tyłu (a może raczej przodu) pomieszczenia był jakiś komputer,mini klawisze, coś co wyglądało na przenośną wersję stołu DJ'a, głośniki, półka z jakimiś płytami i słuchawki. Ściany w tym miejscu były obite czymś, co wyglądało na...szpiczastą piankę. Serio. Blondyn chyba zobaczył, że się temu przyglądam.
- To cześć adaptacji akustycznej. Gdy dźwięk wychodzi przez głośniki jest przekształcony. Dzięki piankom w pomieszczeniu jest lepsza akustyka. Wiemy jak naprawdę brzmi dźwięk wychodzący z instrumentu - wyjaśnił, a ja pokiwałam głową ze zrozumieniem.
- Choć - chłopak zachęcił mnie, żebym podeszła bliżej biurka i wskazał mi krzesło, na którym usiadłam. 
- Chcę zapytać cię o zdanie w związku z jedną piosenką - szczerze? Bardzo się ucieszyłam, że chciał się o to zapytać właśnie mnie. Miło było poczuć, że ja też mogę im w czymś pomóc. Luke wziął w rękę gitarę, usiadł przede mną, i zaczął grać:


When I am looking for salvation in the setting sun | Gdy szukam ocalenia w zachodzącym słońcu
I can't stop thinking about what was | Nie mogę przestać myśleć o tym co było
But what if I can change the future? | Jednak co jeśli mogę zmienić przyszłość?

In my life you showed up | W moim życiu pojawiłaś się ty
And flashed millions of fireworks | I rozbłysły miliony fajerwerków
You are not submissive planet | Jesteś nieuległą planetą
Can I be your moon? | Czy mogę być twoim księżycem?
Guardian of the dormant during the day | Strażnikiem uśpionym w dzień
And vigilant at night | I czujnym w nocy

The fire broke out and everything caught fire | Ogień wybuchł i wszystko stanęło w płomieniach
There is a gray fog | Pojawiła się szara mgła

But I see an oasis that is you | Jednak widzę oazę, którą jesteś ty

Tłumaczenie z tłumacza google, bo jestem leniwa XD I słaba z angielskiego :( 

Kiedy skończył ja po prostu się na niego patrzyłam, a on potarł dłonią kark.
- Powiesz coś? - zapytał niepewny, a ja po prostu się uśmiechnęłam.
- Mam na razie tylko tyle i wciąż nad tym pracuję. Tylko nie mów chłopakom, okey? - poprosił.
- Obiecuję.

Wydawało mi się, że odetchnął z ulgą. To był pierwszy dzień, w którym Luke zaśpiewał mi coś w 100% swojego.


*Chodzi mi o to, że motyw zamiast ciemnego tła pod motywem galaxy, był jaskrawo-pomarańczowy.
**Ja tu wymyślam nowe słowa! Po prostu wyje z siebie. Ja nawet nie wiedziałam jak to napisać XD

Hejo!
Co tam u moich czytelników? Jakoś przez tą chorobę dostałam maxa weny :D
W następnym rozdziale będzie...coś! XD Pewnie spodziewaliście się spoileru. I tak wystarczająco jasny macie u góry ;-)
Ja wam zdecydowanie za dużo podpowiadam, ale kit z tym.
Do następnego ;-)

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny ♥
    Mam nadzieję, że Lily kiedyś pokaże na co ją na prawdę stać ^^
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału *.*
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww <3 Niestety nie wiem kiedy będzie Next, bo mój brat zabił komputer, ale postaram się napisać na telefonie ;)

      Usuń
  2. Super rozdział! Zapraszam na chwilkę do mnie: http://mojarozowabajka.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się, rozdział jest ciekawy i czekam na więcej. Nieco krótkie, ale każdy ma swój styl :)
    Przy okazji zapraszam do siebie:
    http://29-tattoos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny? Świetnie ci idzie

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz da mi niesamowitego kopa i sprawi, że następny rozdział będzie dłuższy i lepszej jakości ;)
Na każdy komentarz odpisuje :)